poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 27 troszkę +18

25.01.2004r , czwartek
  No tak jak się sprawy mają...
 Hermiona rusza do kuchni. Przez żołądek do serca. Aby jakoś zbliżyć siebie, Draco i Mike'a postanowiłam zorganizować wspólne gotowanie. Wiem, że to niezbyt mądre z mojej strony ale w końcu o to chodziło McGonnagall. Poza tym nas była trójka, a każda drużyna liczyła czworo osób. Więc tym bardziej należało pokazać się z lepszej strony.
- Granger, czy ty na mózg upadłaś?! - zawołał Malfoy. - Gotowanie jest ponad moje siły.
- A ja tam lubię. - odparł Mike. - Umiem zrobić ciasto czekoladowe, tiramisu, spagetti i parę innych potraw.
- To co proponujesz? - zapytałam.
- Halo, czy coś w ogóle mnie słucha? - odezwał się Draco.
- Nie. - odparłam. - Myślę, że na początek może spagetti...
- Nie jadam niczego co jest mugolskie. - wybrzydzał blondyn.
- Ty nie musisz tego jeść, Malfoy. Wystarczy, że przygotujesz. - odparłam.
  Ja i Mike nie zwracaliśmy uwagi na fochy Malfoy'a. Dopiero teraz zdążyłam zauważyć, że Draco zachowuje się jak baba. Non stop wybrzydza i ogląda siebie w lustrze. Gdy podałam mu cebulę do obrania i pokrojenia miał minę jakby przynajmniej Voldemort obdzierał go ze skóry. Po pół godzinie cały zapłakany podał mi pokrojoną cebulą. Szczerze mówiąc nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Próbowałam jakoś zapanować nad swoimi odruchami ale niechcący pobrudziłam Mike'a przecierem pomidorowym i od tego się zaczęło. Zaczęliśmy się rzucać jedzeniem co musiało wyglądać naprawdę komicznie. Gdy Malfoy wrócił z łazienki zrobił bardzo zdegustowaną minę lecz przyłączył się do wspólnej zabawy.
- Jestem cała upaćkana. - westchnęłam.
  We włosach miałam resztki jedzenia. Zresztą wszędzie coś miałam....
- I co, nie było tak źle, prawda? - zapytałam.
- W sumie... - zaczął Draco. - Ujdzie w tłoku.
  Co prawdę nie najedliśmy się ale przynajmniej spędziliśmy trochę więcej czasu wspólnie. Jako drużyna. Zauważyłam, że Ron dużo czasu spędza w swoim dormitorium. Cały czas leżał. Był słaby. Tłumaczył się, że to tylko grypa i niedługo mu przyjdzie. Scarlett, która mu pomogła miała w sobie rzadką moc. Oczywiście musiałam się dowiedzieć dlaczego tak szybko uleczyła Rona. W książce p.t "Niezwykłe moce lecznicze" znalazłam kilka informacji o jej niezwykłym talencie.

Manus Medici - najstarsza sztuka uzdrawiania dłońmi. Na wpływ uzdrawiania ma między innymi wiek uzdrowiciela. Im osoba jest starsza tym ma większą moc. Osoba, która ma około dwadzieścia lat dopiero się uczy. Uzdrowicielami stają się tylko wybrani...

  To by znaczyło, że Scarlett jest wybrana i ma za zadanie pomoc innym. Lecz jest zbyt młoda aby długotrwale pomóc Ronowi. Ona dopiero się uczy. Między nią i Ronem coś iskrzy. Niby nic, a jednak.  To tak się właśnie zaczyna. Szkoda, że na tak krótko. Zainteresowało mnie także zachowanie Blaise'a, który pomimo wypicia dużej ilości alkoholi ma naprawdę spory problem. Tylko, że to nie moja sprawa i nie zamierzam się wtrącać...
  No dobra, mam wielką chęć porozmawiania z Zabinim ale coś mnie powstrzymuje. O tej porze powinien być w bibliotece. Rzeczywiście stał pomiędzy regałami, ale chwila chwila nie był sam. Był z ... Luną?! Granger, nie popadaj w histerię. To na pewno da się jakoś wyjaśnić. Nie całowali się, nie obejmowali, po prostu stali i rozmawiali. Trzymał ją tylko za rękę... Tylko, albo aż. Nie, Luna by tego nie zrobiła Mike'owi. Nie chciałam się w to mieszać dlatego szybko wyszłam z biblioteki. Szłam powoli aby jakoś poukładać swoje myśli.
- Witaj, Granger. - powiedział James.
- O niee. - jęknęłam.
  Przytknął mnie do ściany i złapał za włosy.
- Czego chcesz? - zapytałam.
- Ciebie. - wyszeptał cicho Lestrange. - Jesteś sama w pokoju?
- Tak...
- To się dobrze składa. - odparła James i pociągnął mnie za włosy.
- Puszczaj! - zawołałam.
  Czułam, że nie ma dla mnie ratunku. Jakby na złość nikogo nie było na korytarzu. Głucho, cicho...
Otworzył drzwi do mojego dormitorium, zaczarował je tak aby nikt nie mógł wejść do środka i zaczął się rozbierać.
- Co ty wyprawiasz?! - wrzasnęłam i zaczęłam go odpychać.
- Odbieram to co mi się należy. - wyszeptał Lestrange.
  W odpowiedzi uderzyłam go z całej siły w twarz. Niestety wiedziałam, że tego pożałuje.
- Nie podnoś na mnie ręki, Granger. Bo pożałujesz.
................................................................................................................................................................
  Tym razem to on uderzył mnie z całej siły na łóżko i zaczął rozbierać. Zdzierał ze mnie ubranie i tym samym był coraz bliżej swojego celu. Wyrywałam się ale on był silniejszy. Różdżka znajdowała się dalej niż myślałam. Gryzł mnie tak mocno, że nie mogłam wytrzymać z bólu. Chciałam uciec ale nie mogłam się stamtąd wydostać. Gdy ściągnął ze mnie bieliznę wiedziałam, że to już koniec. Zaczął mnie powoli dotykać. Dotykał moich nagich piersi. Nie mogłam na to patrzeć.Uciekałam wzrokiem. Usta miałam zaciśnięte z bólu. Gdy wszedł we mnie po raz pierwszy łzy same popłynęły po moich policzkach. Nie krzyczałam, to było dla mnie ogromne przeżycie. Wszechogarniający ból tak bardzo mnie sparaliżował, że nie mogłam się poruszyć. Byłam odporna na ból. Poruszał swoim członkiem coraz szybciej i szybciej... Gdy po raz pierwszy na niego spojrzałam miał uśmiech na twarzy. Cały czas błądził palcami  po mojej nagiej skórze, ale ja nie oponowałam. Nie miałam już siły. Gdy skończył czułam się nic niewarta. Moja cnota została perfidnie wykorzystana. Zaczął się powoli ubierać.
............................................................................................................................................................
- Moja matka byłaby ze mnie dumna. - warknął James. - Zemsta jest słodka.
  Nie odpowiadałam. Wyszedł w milczeniu, a ja leżałam wciąż oszołomiona. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. To było jak koszmarny sen. Pierwszy raz w życiu pragnęłam umrzeć. Moje życie było nic niewarte.  Byłam nikim. Zostałam splamiona i jednocześnie naznaczona. Jak ja mogłam na to pozwolić? Wiedziałam, że od dawna się na mnie czai. Moje ruchy były bardzo powolne. Wzięłam zimny prysznic aby zmyć z siebie zapach Jamesa. Zostałam zgwałcona...

26.01.2004r , piątek
  Następnego dnia od razu wróciłam na zajęcia. Nikomu nie powiedziałam. Nie mogłam. Najpierw musiałam sobie sama z tym poradzić. Włosy związałam w luźny kok. Pomalowałam się dość mocno aby zatuszować ślady na mojej twarzy. Szłam powoli cały czas obracając się za siebie. Chyba będzie już tak zawsze. Podeszłam do Ginny aby się przywitać. Byłam małomówna. Harry wraz z Mikiem organizowali wspólną imprezę z okazji zacieśniania więzów magicznych. Podobno McGonnagall zezwoliła na taki wieczorek zapoznawczy. Ja nie miałam ochoty na zabawę. Miałam zamiar wyjechać na weekend do Londynu. Muszę w końcu pozałatwiać sprawy związane z majątkiem i sprzedażą domu rodzinnego. To mi dobrze zrobi.
- Dzień dobry pani dyrektor. Mogę wejść? - zapytałam.
  Pani Dyrektor lekko się uśmiechnęłam i wskazała miejsce gdzie mogę usiąść.
- Co cię do mnie sprowadza, Hermiono? - zapytała profesor McGonnagall.
- Chciałabym pojechać na weekend do Londynu. Mam jeszcze wiele spraw związanych z majątkiem oraz sprzedażą domu rodzinnego. To dla mnie bardzo ważne. - wyjaśniłam.
- Oczywiście, że możesz się tak wybrać. Ale czy na pewno wszystko w porządku, Hermiono?
- Tak, ostatnio mam dużo nauki i jestem trochę zmęczona. - odparłam.
  Pożegnałam panią profesor i wyszłam z gabinetu. Poszłam do swojego dormitorium aby spakować najważniejsze rzeczy. Do dormitorium weszła uśmiechnięta Luna.
- Herm, wyjeżdżasz gdzieś? - zapytała Luna.
- Do Londynu. - odparłam. - Muszę pozałatwiać parę rodzinnych spraw.
- Szkoda, że nie będzie cię na imprezie. - westchnęła dziewczyna.
- Mogę ci się coś zapytać, Luna?
- Oczywiście. O co chodzi?
- Co cię łączy z Blaisem?
- N-nic...
- Widziałam was w bibliotece. Mam nadzieję, że to była tylko koleżeńska rozmowa. Nic więcej.
- Zapewniam cię, że...
- Nie obiecuj, Luna. Ludzie zazwyczaj obiecują więcej niż potrafią zrobić. Blaise ma jakieś problemy, a ja odnoszę wrażenie, że ty mu w jakiś sposób pomagasz. Nie pakuj się w nic.
  Blondynka nic nie powiedziała tylko wyszła. Zapewne się obraziła. Teraz nic mnie to nie obchodziło. Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec. Ubrałam się w dżinsy, ocieplaną niebieską kurtkę i wełnianą czapkę. W końcu na dworze było naprawdę bardzo zimno. To mi dobrze zrobi. Będę mogła spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Gdy wychodziłam z zamku natknęłam się na Malfoy'a palącego papierosa.
- Granger, gdzie się wybierasz? - zapytał blondyn wskazując na mój plecak.
- Wyjeżdżam. - odparłam.
- Chyba nie zamierzasz uciec, co?
- Muszę załatwić kilka spraw w Londynie. - odparłam. - Wrócę w poniedziałek. Nie martw się
- Nie martwię się po prostu... - zaczął blondyn. - Uważaj na siebie.
- Jestem już dużą dziewczynką, Malfoy.
  Starałam się trzymać go na dystans ale czułam, że on nie mógłby mi zrobić takiej wielkiej krzywdy jak James. Jednak jak na razie mam dość facetów.
- Wiem, ale wrócisz prawda?
- Oczywiście, że tak. - odparłam lekko się uśmiechając do niego.
- Komu miałbym dogryzać jak nie tobie...
  Blondyn spojrzał mi głęboko w oczy. Nie potrafiłam nic z nich odczytać. Pewnie zaraz powie coś typu "Szlamo, nikt cię nie pokocha... ". Nie chciałam znów przeżywać czegoś takiego. Dlatego się odsunęłam. Poczułam dziwny ucisk w okolicy klatki piersiowej. Może powinnam rzucić się mu prosto w ramiona. Nie wiem. Czuję, że moje zaufanie do mężczyzn jest zerowe dlatego najpierw ja muszę popracować nad sobą. Wiem, że to co się stało to nie moja wina ale ilekroć sobie o tym przypomnę to odczuwam niemal fizyczny ból.
- Na pewno znalazłbyś inną ofiarę. - odparłam i chciałam odejść ale on mnie zatrzymał.
Miałam wrażenie, że chce mi coś powiedzieć.
- Granger, obiecaj, że wrócisz. - powiedział poważnie Draco.
- Obiecuję. - wyszeptałam. - Muszę już iść.
  I odeszłam zabierając wszystkie problemy ze sobą daleko stąd. Wiem, że użalanie nad sobą nic w mojej sytuacji nie pomoże ale chyba muszę się porządnie wypłakać. Wszystkie tajemnice trzymam głęboko w sobie. Czasem chciałabym zabić tego kto mnie naprawdę skrzywdził, a później zabić samą siebie. To jedyne rozwiązanie. Tylko, że zemsta niczego nie rozwiąże. Stanę się taka jak on. A ja tak nie chcę być. Jak pozostać sobą, a jednocześnie stać się kimś o wiele bardziej silniejszym?


***
I jestem. Sądzę, że ten rozdział już jest lepszy od tamtego. Nieidealny ale lepszy. Na tamten nie mogłam patrzeć dlatego zdecydowałam się na napisanie rozdziału :D Wiem, że inaczej na to patrzycie bo gwałt. Nie mówię, że to jest jedyna scena +18 w tym opowiadaniu. Tutaj malutka jest ta scena. Mało rozbudowana. 
Zapraszam do czytania i komentowania. 

Przepraszam za błędy 
Mia

19 komentarzy:

  1. Ze względu na szablon myli mi się treśc z blogiem Layls xD
    James ją zgwałcił ;C Dlaczego ;C
    Malfoy na końcu wydawał się taki słodki :3
    No nic. Czekam na więcej
    Alexis Nott.
    P.S Zapraszam również do siebie na 14 już rozdział ;D
    http://great-unknown-feeling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, ciekawa jestem co z Luną i Zabinim, oraz Scarlett i Ronem, bo coś czuję, że z tej drugiej znajomości coś wyjdzie, choć być może sie mylę ;)
    Czekam na następny rozdział :)
    e_schonheit

    Zapraszam do mnie na make-me-happy-dramione.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, ten rozdział jest lepszy :). Jak James mógł zgwałcić Hermione? Czy on wgl nie ma uczuć? Jest aż takim debilem? Scarletti Ron <3. Może go wyleczy? Coś między nimi jest. Tak samo jak Blaisa z Luną <3. Pasują do siebie, ale trochę szkoda mi Micka.
    Pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana... wiesz, że uwielbiam zarówno Ciebie jak i Twoje opowiadanie, dlatego nie obraź się za to co zaraz napiszę. Czuję, że po prostu muszę to zrobić.
    Mianowicie, moim skromnym zdaniem, jest to jeden z gorszych rozdziałów. Nie ze względu na styl czy ogólny zarys historii. Chodzi mi bardziej o to, że zrobiłaś z Hermiony głupiutką dziewczynę, którą z pewnością nie jest. Może jakby to było rozegrane inaczej, to też inne byłoby moje spojrzenie, jednak jej automatyczna odpowiedź "tak" na pytanie " czy jesteś sama w dormitorium" dosłownie zrzuciła mnie z krzesła. To nie po Hermionowemu. Jest bystra i potrafi być przebiegła, uważam, że nie dałaby się tak zrobić. Nie neguje oczywiście samego motywu gwałtu, nie był "zły" (Boże, jak to brzmi ;x). Jak już mówiłam, chodzi mi bardziej o to JAK do niego doszło. Każda normalna dziewczyna- a szczególnie Hermiona Granger-, która wie, że jakiś chłopak ją prześladuje i ma na nią chrapkę, nie zdradza się od razu. Powinna nakłamać, powymyślać jakieś historie choćby i najbardziej niestworzone, ale nie dać się tak podejść...
    Uff, ale się rozgadałam.
    Tak jak wspomniałam na początku, nie miałam i nie mam zamiaru Cię obrazić :) Po prostu musiałam się wypowiedzieć, bo chyba leżałoby mi to na sercu ;x
    Pozdrawiam Cię baaardzo serdecznie,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gwałt na Hermionie nie za bardzo mi się podoba w twoim opowiadaniu, występuje w prawie każdym Dramionie i po prostu jest nudny, co dużo mówić? hermiona została zgwałcona, Draco się dowie i się zemści na Jemsie , nuda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za twoja wypowiedz, skad wiesz ze Draco sie o tym dowie? Ja dobrze wiem co sie wydarzy i na pewno czegos takiego nie bedzie. ;D

      Usuń
  7. Rozdział naprawdę super. Malfoy w końcu pokazał, że ma ludzie uczucia, co mnie niezmiernie cieszy :) Na temat Jamesa nawet się nie będę wypowiadać, bo brak mi słów na to bydle. Mam nadzieję, że nowa notka już niebawem :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest o wiele lepszy od poprzedniego. :) Widać, że ten rozdział pisałaś pod wpływem weny. Naprawdę mi się podoba.
    Niestety, zgadzam się po części Dia Ment. Chodzi o to co Hermiona powiedziała... można to też usprawiedliwić strachem, więc koniec już z moim marudzeniem. :)
    Szczerze mówiąc to podobała mi się scena gwałtu i zachowanie James'a. Jakby co nie jestem masochistką ani sadystką! Po prostu jest coś nowego. Nie zgadzam się z Anonimem u góry. Przecież każde opowiadanie jest inne i ma swoją fabułe i historie, a takie sceny wcale nie są aż takie częste. Przynajmniej w tych opowiadaniach co ja czytam, a jest ich masę.
    Pozdrawiam i Życzę weny!
    ~Salvio
    PS Wybacz, że ostatnio nie komentowałam, ale po prostu nie było jak i tyle. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpier*dole temu Jamesowi całemu, niech wie, że ma sie spodzieewać.
    No jak on mógł, idiota jede...
    Błagam, niech Dracze troszkę pęknie i wydobędzie to co się stało Herm, i spuści małe kuku Jamesowi...
    Przejęłam sie ;/
    Świetny rozdział .
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no.. Wszystko tylko nie gwałt.. Pie**olony James !!!!
    Nienawidzę scen gwałtu.. To mnie przybija..
    Życzę weny, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Masakra jakaś ! Jak można zgwałcić niewinną kobietę?! + wydaje mi się, że żadna kobieta nie potrafiłaby tak szybko nawiązać z kimś kontaktu. Najpierw by płakała i zamknęła się w sobie. Bardzo podoba mi się Twój blog, ale mam malańką radę ( nie obraź się), ale mogłabyś bardziej opisywać uczucia i sytuacje. Po prostu więcej szczegółów. :) Pozdraiwam, Lucy ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z opisywaniem uczuć mam od zawsze największy problem. Postaram się lepiej, ale to dla mnie trudne, ponieważ nie umiem o tym pisać. To dla mnie wyzwanie :D szkoda, że usunęłaś bloga, powrócisz jeszcze kiedyś?

      Usuń
    2. Może kiedyś. Planuje już od dłuższego czasu. Rozdziały cały czas są w bezpiecznym miejscu. :D Tez mam problem z opisywaniem uczuć + WIERZĘ W CIEBIE ♥ Może w ferie (polowa lutego) wznowie bloga :D

      Usuń
  12. Początek MEGA.
    Potem ten gwałt i jakoś tak mdło mi się zrobiło. Nie obraź się, ale to akurat bym wycięła. Nie było mnie trochę w Internetach, więc od razu przeczytałam dwa rozdziały i odnotowuję pewien wzrost. Mimo tej całej niefortunnej sceny gwałtu, to ten rozdział jest o wiele lepszy niż poprzedni, a patrząc na odstęp między publikacją jednego a drugiego, widać że napisałaś go pod wpływem weny, a nie dusiłaś go jak kapustę w beczce :)
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział, ale załamałaś mnie tym że Hermiona została zgwałcona, jakoś nie mogę tego przyjąć jest mi po tym jakby nie w smak, chodzi głównie o to że w tej scenie Hermiona cóż wydawała się być zbyt bezbronna, rozumiem w końcu to scena gwałtu ale jakoś nie mogę zrozumieć w końcu to Hermiona Granger ona zawsze ma jakiś wyjście z każdej sytuacji. Przepraszam jeżeli cie uraziłam w jakikolwiek sposób ale to tylko moje jedyne skromne zdanie.
    Rozdział oprócz tej sceny fenomenalny, bardzo ale to bardzo mnie oczarował i jestem nim zachwycona :)
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  14. Coś czuję, że Malfoy miał powód by nakłonić Granger na złożenie obietnicy...
    Ciekawa Londynu,
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń