sobota, 1 marca 2014

Rozdział 34

04.03.2004r , niedziela
  Była trzecia rano, a ja wciąż nie mogłam spać. Dużo myślałam o ty co mi powiedział Malfoy. Zastanawiałam się czy kłamał, a może znów sobie ze mnie kpił? Wciąż myślałam jak to wszystko przelać na papier. Było dość późno, a Kelly znów nie wróciła na noc. Martwiłam się o nią. Co prawda nie znałam jej zbyt długo ale jeśli wpadła w łapy Jamesa to już po niej. No i po mnie. Przecież on zrobi wszystko aby mnie zniszczyć.
  A wracając do Malfoy'a i jego dziwnych zachowań to...
- Bo wtedy mogę być blisko ciebie, Granger. - wyszeptał Malfoy.
- Nagle sobie to uzmysłowiłeś? - zapytałam lekko zdezorientowana.
  Wolałam trzymać go na dystans. Nie chciałam robić sobie większych nadziei. Już raz pomyślałam o nim cieplej niż o wrogu i co dostałam? Wyzwiska i ciągłe obelgi. Nie chcę być kolejną zakochaną idiotką w Draco Malfoy'u. Nie żebym była! Nie kocham go ani nic, po prostu mam do niego lekką słabość.
- Właściwie to tak. - odparł Draco. - I gdyby nie ktoś kto mnie bardzo dobrze zna to pewnie nigdy bym ci tego nie powiedział.
- I czego ode mnie oczekujesz? - zapytałam nerwowo.
  Może i byłam do niego wrogo nastawiona ale nie umiałam się odnaleźć w tej całej sytuacji. Malfoy jak na siebie zachowywał się co najmniej dziwnie. Myśli, że mnie poderwie na te wszystkie wyświechtane teksty? Nie ma takie opcji.
  Niebezpiecznie zaczął się do mnie zbliżać. Czułam, że ma jakieś niecne zamiary.
- Wiem, że między nami różnie bywało.  Strasznie z tobą pogrywałem. Nie będę cię za to przepraszał bo nie nawykłem do tego.
- Możesz przejść do sedna? - ponagliłam go.
  Milczał. Naprawdę nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Przybliżył się do mnie i delikatnie pocałował  mnie w usta. Nie zmuszał mnie do tego. Prosił o więcej ale niczego ode mnie nie oczekiwał. Dziwne, jak na niego oczywiście. Nie wiedziałam jak mam zareagować. Na chwilę się odsunął ode mnie aby spojrzeć mi w oczy. Nieśmiało się do mnie uśmiechnął.
- Nie umiem ci powiedzieć co czuję. Może sama się w końcu domyślisz co tak naprawdę jest między nami. - odparł Malfoy i zostawił mnie samą.
  Dotarłam do dormitorium. Miałam zupełny mętlik w głowie. Podobał mi się. No, ale której się nie podobał? To było raczej pytanie retoryczne. I jak tu zrozumieć facetów... Mógł od razu powiedzieć o co mu chodzi. Od zawsze ze mną pogrywał. Nawet jak mieliśmy pod trzynaście lat zawsze potrafił powiedzieć coś co kompletnie zbiło mnie z tropu.
   Położyłam się jakoś po piątej. Nie spałam zbyt długo. Wzięłam prysznic i poszłam zjeść śniadanie, a właściwie to obiad. Moje włosy były w kompletnym nieładzie. Związałam je w warkocz aby się jakoś prezentować. Zauważyłam, że Kelly siedziała przy stole obok Blaise'a i Jamesa. Tylko Malfoy był jakiś nieswój. Nie zauważył mnie. Miałam nadzieję, że tak zostanie. Usiadłam obok Luny i Mike'a którzy cały czas się przytulali. Tworzyli wspaniałą parę. Coś czuję, że niedługo będę  szykować się na ich ślub. Oczywiście nie teraz bo wszyscy są przybici po śmierci Rona, ale na pewno w przyszłości do tego dojdzie.
- Cześć. - odparłam siadając obok Luny.
- Hej, Herm. - odparła Luna. - Ostatnio nam gdzieś przepadłaś.
- Musiałam odreagować. - wyjaśniłam. - Dużo czasu spędziłam w samotności.
  Nie mogłam jej powiedzieć o Lucasie. Każdy miał swoje tajemnice. Ja również.
- Nie znałem Rona zbyt dobrze ale wiem jak jego śmierć musiała na was wpłynąć. Nie mówiąc już o Ginny..- odezwał się Mike.
- Podobno z nią lepiej. - powiedziała blondynka. - Harry mówił, że jutro już wracają na lekcje.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - odparłam.
- A ja myślę, że dobrze jej to zrobi. - odparł Mike. - Magia jest dobra na wszystko.
  Słuchałam ich w milczeniu. Jakoś nie miałam ochotę na rozmowę. Czułam, że obok mnie ktoś usiadł. Obróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Malfoy'a.
-Witaj, Granger. - odparł Draco.
  Starałam się na niego niego nie patrzeć. Niestety inni patrzyli i to perfidnie na to jak usta Malfoy'a niebezpiecznie zbliżają się do  moich włosów.
- Co ty do cholery wyprawiasz? - syknęłam jednocześnie wściekła jak i zawstydzona.
- Siedzę obok ciebie i podziwiam jak próbujesz uciec przed moim wzrokiem. Nie sądziłem, że jesteś taka wstydliwa, Granger.
- Nie całuj mnie więcej. - warknęłam.
- Dlaczego? Przecież to lubisz, skarbie.
- Malfoy, nie wiem gdzie cię podmienili ale masz natychmiast przestać się tak zachowywać. Ludzie patrzą.
  Odwróciłam wzrok i napotkałam wzrok Ginny i Harry'ego. Właśnie wchodzili do Wielkiej Sali. Przyglądali mi się uważnie. Może mi się przywidziało ale dałabym sobie rękę uciąć, że Ginny lekko się do mnie uśmiechnęła. Co prawda Harry był w lekkim szoku, a ruda szybko doprowadziła go do porządku. Zauważyłam, że do Wielkiej Sali wchodziła smutna i zrezygnowana Scarlett. Strasznie mi było jej szkoda. Ron był dla niej kimś bardzo ważnym.
- Muszę coś ogłosić. Coś co dawno powinien zrobić. - wyszeptał Draco. - Nigdzie nie uciekaj. I tak cię znajdę.
  Draco ku mojemu zdziwieniu i nie tylko mojemu wszedł na stół i poprosił aby wszyscy na chwilę ucichli.
- Muszę coś ogłosić. - odparł Draco. - Już dawno powinienem to zrobić lecz byłem zbyt wielkim tchórzem aby to zrobić. Chodź Scarlett.
  Zdziwiona dziewczyna podeszła do Malfoy'a zupełnie nie wiedząc o co chodzi.
- Chcę ogłosić, że ta śliczna i niezwykle mądra kobieta to moja siostra. - oznajmił Draco dumnie wskazując na Scarlett. - Pomogła mi zrozumieć co tak naprawdę się w życiu liczy.
  No cóż nie sądziłam, że Malfoy się na to kiedykolwiek zdobędzie. Zawsze był tchórzem i liczył się ze zdaniem innych, a teraz zachował się naprawdę bardzo odważnie. Zaimponował mnie. Wśród zgiełku rozmów postanowiłam się ulotnić. Zdecydowanie za dużo wrażeń. Poczułam, że ktoś mnie trzyma za rękę.
- Nigdzie nie idziesz. - odparł Malfoy.
   Coś czułam, że nie będzie mi tak łatwo się go pozbyć.
- Malfoy, chcę byś sama. - odparłam w miarę łagodnym głosem.
- Wcale nie chcesz. - powiedział spokojnie Draco. - Kłamiesz. Potrzebujesz mnie, Granger.
- Nic nie wiesz. - warknęłam.
  Nie potrzebowałam go! Za kogo on się ma?! Nie jesteś jakimś Bogiem, Malfoy! Nadęty buc!
- Nienawidzę cię. - odparłam.
- Oj wiem, a w tym nienawidzeniu jesteś taka seksowna Granger... - westchnął blondyn. - Aż chce się ciebie schrupać.
- Weź się ogarnij człowieku! Gadasz jak jakiś potłuczony.
  Delikatnie się uśmiechnął. Ehhh, ten jego uśmiech... Zdecydowanie za dużo o nim ostatnio myślę. Muszę przestać. To nie jest wcale dla mnie dobre. Zakochać się w nim to jak powoli zacząć kopać dla siebie głęboki  bezkresny dół. Wtedy już nie będzie dla mnie ratunku.
- Muszę iść gdzieś. - odparłam.
- Ktoś tu się boi... - zastanawiał się głośno Malfoy.
 Nie reagowałam na jego słowa. Szłam po prostu przed siebie. Przed moim pokojem stała Ginny. Dawno z nią nie rozmawiałam. Chyba czas to zmienić.
- Zaskoczona, że mnie tu widzisz? - zapytała Ginny.
- Właściwie to tak. - odparłam. - Co tu robisz?
- Chciałam cię przeprosić. To jak się zachowywałam było okropne. Wiem, że już nigdy nie będzie tak samo. Przepraszam i życzę ci szczęścia z Malfoy'em.  
- Że z kim? - zapytałam zaskoczona.
- No dzisiaj wasze zachowanie mówiło samo za siebie.
- Przypominam ci, że to twój były chłopak. Zresztą nigdy mi nie powiedziałaś dlaczego się z nim związałaś.
- Teraz to już mogę ci powiedzieć. Chciałam zdenerwować Pottera. Niby chciał być ze mną ale wciąż to odkładał. Musiałam mu dać nauczkę. No, a poza tym Malfoy wciąż mówił tylko o tobie. Mówił, że cię nienawidzi i takie tam ale gdy się pojawiałaś w zasięgu jego wzroku to nawet najsilniejsza siła nie była w stanie go od ciebie odciągnąć.
- Gin, ja i on... To nie mogłoby się udać.
- Wiesz, co ci powiem? Bzdury gadasz. Nie oceniaj go przez pryzmat tego co było. Jest arogancki, samolubny i nadęty ale chyba już trochę zmądrzał skoro zdał sobie sprawę co do ciebie czuje.
- A co czuje? - zapytałam.
- Kiedy przyjdzie odpowiedni moment to będziesz wiedzieć.
  Stara dobra Gin. Tak dawno z nią nie rozmawiałam na takie tematy. W ogóle ostatnio rzadko z kim rozmawiałam. Przyjrzałam się jej uważnie.
- Jak się trzymasz? - zapytałam.
- Ciężko mi ale Harry bardzo mi we wszystkim pomaga. Między nami nigdy nie było tak dobrze. To on namówił mnie abym z tobą porozmawiała. Wciąż nie jest chętna do rozmów na ten temat ale nie chcę z tobą tracić kontaktu. Nasza przyjaźń jest dla mnie naprawdę ważna. - wyjaśniła Ginny.
  Popatrzyła na mnie przez chwilę i odeszła. Nie przytuliła, nie objęła, po prostu odeszła. Czułam jednak, że między nami coś się zmieniło. Moja przyjaciółka miała silny charakter. O wiele lepiej traciła sobie ze stratą niż ja. Miałam iść do dormitorium ale uznałam, że będzie lepiej jeśli się pójdę na spacer. Pomyślałam, że nawet trucht dobrze mi zrobi. Miałam biegać ale po tym incydencie z pobiciem zrezygnowałam z tego. Teraz poczułam, że właśnie bieg pozwoli mi się wyzwolić ze złych uczuć.
  Na początku biegłam powoli, a później szybciej, i coraz szybciej. Czułam jak wiatr powiewa mi we włosach. Nagle poczułam zmęczenie. Popatrzyłam przed siebie. Dostrzegłam kobiecą sylwetkę która powoli zbliżała się do mnie.. To była... Ronnie? Chyba mi się nie przywidziało. Uśmiechała się.
- Hermiono, ja miło mi cię widzieć. - odparła Ronnie. - Tęskniłam.
  Wiedziałam, że jej słowa wcale nie były szczere. Jej pojawienie w Hogwarcie wcale nie było przypadkowe. Ktoś musiał jej pomóc. Kto byłby na tyle głupi? Przecież ona była walnięta i dodatkowo niebezpieczna.
- Jak tu się dostałaś? - zapytałam. - Co ty tutaj w ogóle robisz?
  Uśmiechnęła się kpiąco.  I ten uśmiech wcale nie był skierowany do mnie. Odwróciłam się. Za mną stał James. Cóż, wszystko było jasne. Działali w zmowie. Na szczęście wzięłam ze sobą różdżkę. Wyciągnęłam ją z kurtki aby ich trochę postraszyć.
- Czego chcecie? - zawołałam odważnie.
  O tej porze w Hogwarcie wszyscy zazwyczaj spali albo siedzieli w bibliotece nad książkami. Musiałam sobie sama poradzić. Widocznie czekali na to aż zostanę całkowicie sama. Obydwoje wyciągnęli różdżki. Wiedziałam, że Ronnie nie mam co się bać. Nie umiała czarować. Zazwyczaj blefowała.
   Podeszli do mnie bliżej. Nic nie mówili.
- Crucio. - powiedział cicho James.
   Zaczęłam zwijać się z bólu lecz nie chciałam się tak łatwo poddać.
- Drętwota. - warknęłam.
  Oślepiłam go i dzięki temu cruciatus przestał na mnie działać. Zaczęłam uciekać. Uznałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie ucieczka do chatki Hagrida. Zdecydowanie była najbliżej. Biegłam ile sił mi w nogach. Za mną biegła Ronnie. Była niezwykle szybka. Odwróciłam się do niej aby rzucić na niej zaklęcie.
Densaugeo! - zawołałam. 
  Jej przednie zęby urosły w zastraszającym tempie. Ha, punkt dla mnie! Niestety nie na długo bo przede mną bardzo szybko znalazł się Lestrange. 
- Ty głupia dziwko! - wykrzyknął James tym razem nie używając magii tylko używając siły uderzył mnie pięścią w brzuch. Skuliłam się z bólu. Uklękłam. Różdźka wypadła mi z dłoni. James złapał mnie za włosy i mocno za nie pociągnął. 
- Chciałem trochę się z tobą pobawić zanim miałaś umrzeć ale nie zasługujesz na to. Jesteś niewdzięcznicą
  Tym razem nie mogło mi się udać. Prosiłam Boga aby mi jakoś pomógł. Podniosłam się na równe nogi i kopnęłam go prosto w krocze. Musiałam coś wymyślić aby mu uciec. Ronnie była tuż obok mnie. James kopnął mnie prosto w twarz. Zdążyłam złapać za  różdżkę. 
- Expelliarmus! - zawołałam. 
  Szybko pobiegłam do chatki Hagrida. Gdy Hagdrid otworzył mi drzwi był nieco zaskoczony, a gdy zobaczył moją twarz to już w ogóle. 
- Cholibka, Hermiona co ci się stało? - zapytał zaskoczony Hagdrd. 
- Hagrid, on chce mnie zabić! - wykrzyknęłam wskazując na biegnącego za mną Jamesa. 
- Wystrzel Patronusa, ja się tym zajmę. - odparł Hagrid. 
  Był o wiele wyższy od Jamesa i Ronnie. Słabe zaklęcia na niego nie działały. 
 - Expecto Patronum! - zawołałam. 
  Mój patronus przybrał postać zielonego smoka. Dziwne... 
  Po moim czole spływała krew. Czułam, że zaraz zemdleje. Usłyszałam znajomy głos Lucasa. To on zajął się zarówno Jamesem jak i Ronnie. Był moim opiekunem. Reagował na moje wezwanie. Mój patronus na niej podziałał. Tylko nie wiedziałam dlaczego przybrał postać zielonego smoka. Spojrzałam na Lucasa, który od razu wezwał straż magiczną oraz dementorów. 
- Lucas, poczekaj. - odparłam. - Chcę z nimi porozmawiać. 
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. - powiedział wrogo Lucas. 
 - Proszę. - odparłam. 
  Podeszłam do nich. Nie patrzyli mi prosto w oczy. 
- Co ja wam takiego zrobiłam? - zapytałam. - Dlaczego się tak na mnie uwzięliście? 
- Zabiłaś moją matkę. - wycedził James. - Jesteś nikim. 
- Nie zabiłam jej. - powiedziałam spokojnie. - To nie byłam ja. Dopóki kierujesz się w życiu nienawiści nigdy nie będziesz do końca szczęśliwy. Żal mi ciebie. 
  Spojrzałam na Ronnie. Pojawiła się aby zniknąć. Dlaczego akurat mu zaufała? Przecież mogła się zmienić. Wierzyłam, że w każdym człowieku było coś dobrego. Nie rozumiałam jej. 
- Dlaczego? - zapytałam. - Po co ci to wszystko? 
- Draco Malfoy. - warknęła Ronnie. - On musi zapłacić za wszystko mi zrobił mi i mojej rodzinie. 
  Gdy zniknęli zaczęłam płakać. Lucas mnie objął. Czułam się bezsilna. Jak to mogło się w ogóle stać? 
- Ciii... - odparł Lucas. 
- Dlaczego, Boże, dlaczego..?

***
Jak wam się podoba rozdział? Mi średnio bo zmieniłam całkowicie koncepcję tego opowiadania. Mam nadzieję, że jakoś wybrnę. Rozdział dłuższy, nie wiem czemu połowa opowiadania wygląda jakby była wklejona. Coś chyba znowu poustawiałam źle. Dziękuję tym co czytają i komentują,to dla mnie bardzo ważne. Następny rozdział nie wiem kiedy ale ja nie umiem długo wytrzymać bez pisania dlatego niedługo pewno się pojawi, najpóźniej za tydzień. Lecę oglądać "Igrzyska śmierci". Przeczytałam cała trylogię ale jakoś brak czasu było na filmy. Jestem ciekawa czy będzie takie dobre jak książka. 
Przepraszam za błędy 
Zapraszam do czytania i komentowania. 

Mia

17 komentarzy:

  1. Na początku Igrzyska wymiatają,ale dwójka lepsza !
    Co do rozdziału to niesamowity i z pewnością mój ulubiony :*
    Pozdrawiam i czekam na więcej ;)
    Layls
    Ps :Dwa słowa. :Josh i Jennifer :* Omg <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Czyżby Draco zakochał się w Mionce po uszy? Mam nadzieję, że tak, bo uwielbiam Dramione :)
    I wreszcie Draco powiedział publicznie, że jaest bratem Scarlett :)
    Czekam z niecierpliwością na następną notką :)
    Życzę duużo weny ;*
    e_schonheit

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! :D
    Wiesz co..? Nie przepadam za Roonie i Jamesa... A Lucas to wspaniały "ochroniarz" :D .
    Weny!
    Kaja.
    http://zakazana-milosc-moze-byc-slodka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobie patrzę i widzę, że rozdział wstawiłaś.:D
    Fajny.:D
    Dracuś.. Będzie ciekawie.:D
    Jak tam wrażenia po Igrzyskach?:P Też oglądałam.:D Książka jak zawsze lepsza, choć scena z Rue i niektóre z Peetą były wzruszające ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie, nie ma co.

    Cóż, były momenty w których chciałam ukatrupić tłumacza, ale na kilku scenach zwyczajnie płakałam ;cc
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  6. Draco jest taki słoodki <33. Widać, że zakochał się w Hermionie, a ona w nim. Mam nadzieję, że Lucas nie stanie im na drodze do szczęścia.
    Harry pomaga Ginny <3. Lubię tą parę.
    Wreszcie złapali Jamesa i Ronnie chociaż miałam nadzieję, że Draco spierze Jamesa...
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie dotarło do mnie, że jestem okropna.
    Czy to mój pierwszy komentarz dopiero?
    Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie wiem, jak to możliwe, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów.
    Od rozdziału z gwałtem na Hermionie (:c) czekam na to, jak Draco się o wszystkim dowie... Bo to nastąpi, prawda...?
    I Lucas jest kochany *.*
    Pozdrawiam :D
    Lumossy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało. Ważne że teraz komentujesz. Każdy komentarz jest dla mnie ważny. A gwałt... no właśnie co z gwałtem? hmmm, powiedzmy że wszystko w swoim czasie. :)

      Usuń
  8. Rozdzial jest fajny i dobrze ci wyszedl. Chociaz musze napisac, ze nie ktore momenty byly troche... Sztuczne? No z tym patronusem. Nie spodobalo mi sie. Od razu rozpoznala zielonego smoka i niby nie wie, ze to od Draco. No, ale to jedyna scena, ktora mi sie nie spodobala. Reszta jest naprawde swietna i nie mam sie do czego przyczepic.
    Pozdrawiam!
    ~Salvio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patronus wyszedł trochę spontanicznie, nie planowałam tego ale pewnie pod sam koniec całego bloga będę wszystko poprawiała, coś zmieniała, dopisywała. Zachęcam do przeczytania tego rozdziału powtórnie, ale to pod sam koniec ;)

      Usuń
  9. Rozdział świetny, ale mam tylko jedna uwagę. Cała akcja z pościgiem Hermiony potoczyła się strasznie szybko. Jak dla mnie mogłoby to być trochę bardziej rozbudowane, ale tak czy siak jest bosko ♥ Mam nadzieje, że nowy rozdział niebawem :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie zmieniłam koncepcję i nie wiem czy będę umiała wybrnąć ;) Właściwie Hermiona miała być porwana wraz z Draco(teraz mogę powiedzieć bo tego już nie będzie). Wydawało mi się, jednak że Draco jest ciężko wykołować. No trochę szybko ale bardzo mi zależało aby wstawić rozdział w sobotę, nadrobię tą wpadkę Dramione :D

      Usuń
  10. Świetny rozdział ;)
    Narzekasz, a tak naprawdę, to nie masz na co ! ;)
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Cuuudowny rozdział ! Dobrze, że w końcu ich złapali. Będzie miała trochę spokoju. Jestem bardzo ciekawa relacji Draco-Hermiona :)
    Całuski, Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wooooooooooooooooooow *.* ŚWIETNY ♥ Zarówno ten jak i poprzedni ;D Czekam na ciąg dalszy, akcja bardzo ciekawie się rozwija.

    OdpowiedzUsuń
  13. No to widzę, że problem z Jamesem wreszcie został rozwiązany. Mam nadzieję, że go zamkną i nie wypuszczą tak szybko.
    Niech Malfoy weźmie wreszcie konkretnie tyłek w troki i zacznie o nią walczyć, a Hermiona niech przestanie tak uciekać, no!
    Czekam na kolejny :) Informuj mnie, proszę, dalej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Łiiiiii Jenkins <3
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń