Co czuję? Wstręt, złość, bezbronność, lęk, cierpienie, żal, ból...
Próbuję nie użalać się nad sobą ale nie wychodzi mi to najlepiej. Wiem, że to do mnie nie pasuje. Odważna i zarazem pyskata Hermiona Granger nie umie sobie poradzić ze swoim życiem. Cała ta sytuacja przytłoczyła mnie na tyle, że musiałam wyjechać i przemyśleć parę spraw. Powiedziałam dyrektorce, że w poniedziałek wrócę do Hogwartu ale nie wiem czy jestem do tego aż tak bardzo przekonana. Do czego mam wrócić? Nie mam nikogo. Moje przyjaciółki mają chłopaków, Ron jest chory, nie wiadomo ile jeszcze mu zostało czasu, Malfoy to dupek, który myśli tylko o sobie, a James? Pewnie znowu będzie chciał się mną zająć. Nie mam już na to wszystko siły. Czasem się zastanawiam czy Hogwart jest tak naprawdę dla mnie odpowiednim miejscem. Ja chyba tam nie pasuję. I znowu to robię. Użalam się. Normalnie wzięłabym się za siebie, i próbowałabym się zemścić na Lestrangu za to co mi zrobił lecz czy to coś da? Nie sądzę. Poza tym całowałam się z nim, dotykałam go więc każdy uzna, że zmyślam. Nikt tego nie zrozumie, ale gdy zaczął mnie dotykać to tak naprawdę czułam się taka bezbronna... Nie wiedziałam co robić. Na początku chciałam mu się wyrwać ale później coś mnie sparaliżowało. A gdy się zorientowałam co się dzieje to było już po wszystkim. Potrzebowałam odpoczynku, a zwłaszcza samotności.
Wycieczka do Londynu była dla mnie bardzo odprężająca. To jedno z moich najlepszych wydarzeń które zdarzyły się w ciągu ostatnich tygodni. Wraz z rodzicami mieszkałam przy ulicy High Holborn. Nasz dom był parterowy. Mama zawsze dbała aby wokół domu rozciągał się wspaniały ogród. Teraz to była tylko trawa która od kilka miesięcy nie było koszona, a kwiaty dawno uschły co powodowało brzydki zapach wokół całego domu. Czułam, że czeka mnie mnóstwo pracy. Najpierw musiałam wybrać się do biura nieruchomości aby zaznajomić się jak się mają sprawy jeśli chodzi o zakup domu. Na szczęście nad tymi sprawami sprawował wieloletni przyjaciel rodziny Lucas Davis. Pamiętam go gdy miałam dziewięć lat, a on siedemnaście. Wciąż mi się psocił. Jego biuro mieściło się niedaleko ulicy High Holborn. Miałam nadzieję, że Lucas znajdzie dla mnie trochę czasu. Przy burku siedziała sekretarka i coś notowała.
- Dzień dobry, przepraszam czy pan Davis dzisiaj pracuje? - zapytałam.
- Tak, a o co chodzi, jest pani umówiona? - zapytała kobieta.
- Nie, ja jestem przyjaciółką. - odparłam. - Czy mogłabym się z nim zobaczyć?
- Jeśli pani nie jest umówiona to przykro mi ale nie.
- Ale to ważne...
- Hermiona Granger?! - usłyszałam za swoimi plecami.
Odwróciłam się i ujrzałam ten sam błysk w oku, Lucas! Wyrósł, zmężniał, bardzo się zmienił. Miał misternie zaczesane włosy, niebieskie oczy, a w garniturze było mu bardzo do twarzy.
- Cześć Lucas. - odparłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Chodź, zapraszam cię do biura. - odparł mężczyzna, - To opowiadaj.
- Właściwie to nie mam o czym. - powiedziałam.
- Słyszałem o twoich rodzicach. - westchnął Lucas. - Przykro mi, Hermiono.
- Ehh, no właśnie wysłałam ci wiadomość odnośnie sprzedaży domu. Są jacyś kupce? - zapytałam.
- Jest jedna rodzina która chciałaby się tam jak najszybciej wprowadzić. Cena zakupu 50000 funtów. Czy to ci odpowiada?
- No jasne, że tak. - powiedziałam rzeczowo. - Kiedy mam zabrać swoje rzeczy?
- Do końca marca. - wyjaśnił Lucas. - Niestety aby podpisać umowę będziesz musiała przyjechać ponownie do Londynu. W internacie uczysz się ostatni rok, tak?
- Tak. - powiedziałam. - Dzięki, Lucas. Za wszystko.
- Nie ma za co. Bardzo szanowałem twoich rodziców. W każdej sytuacji zawsze możesz na mnie liczyć.
- Taki fajny z ciebie facet. Aż dziw, że jeszcze się nie ożeniłeś.
- Wciąż szukam. - powiedział Davis. - Masz dzisiaj jakieś plany?
- W sumie zacznę pakować rodzinne pamiątki. Ubrania oddam na rzecz biednych i muszę posprzątać ogród. Jest tam strasznie brudno. - wyjaśniłam.
- To może ci pomogę? -zapytał Lucas.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... Chyba nie w garniaku co?
- Nie, oczywiście że nie. Przebiorę się. Poza tym jesteś dla mnie jak młodsza siostra. Jak mógłbym ci nie pomóc. O szesnastej będę pod domem.
Jak siostra... ehhh. Taki przystojniak a on widzi we mnie tylko siostrę.
- Jeśli nalegasz. - westchnęłam. - Szczerze mówiąc przyda mi się pomóc.
- Przyjadę tak o siedemnastej. - oznajmił.
Szybko przytaknęłam i wyszłam z jego gabinetu. Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Wystarczyłoby abym użyła swojej różdźki i od razu oporządziła ogród, a tak zajmie mi to wszystko cały dzień.
Lucas Davis - pogromca niewieścich serc. Jestem ciekawa o czym będę z nim rozmawiać. Jest ode mnie starszy o dziewięć lat. Szybko wróciłam do domu. Weszłam do środka i zrobiłam sobie kubek gorącej czekolady. Rozejrzałam się wokół. Brud, nieporządek i wszechogarniająca pustka. Poszłam do sypialni rodziców by popakować ich ubrania do worków, które znalazłam w kuchni. Znalazłam nasze wspólne albumy rodzinne. Postanowiłam, że je zatrzymam. To są wspomnienia,, ich się nie da kupić za żadne pieniądze. Zastanawiałam się nad biżuterią. Hm, chyba ją też zatrzymam. Mama miała świetny gust jeśli chodzi o te wszystkie błyskotki. Nagle do drzwi ktoś zapukał. Otworzyłam. Okazało się, że to była pewna starsza pani. Nie znałam jej.
- Witaj, Hermiono. - odparła staruszka.
- Dzień, dobry, kim pani jest? - zapytałam.
- Mów mi Rachel. Czy mogę wejść?
- Nie wiem, nie znam pani.
Mimo wszystko kobieta bez żadnych zahamowań weszła do salonu i usiadła na kanapie.
- A ja znam cię bardzo dobrze moje dziecko. - odparła Rachel.
- Skąd?
- Jesteśmy do siebie bardzo podobne, kochana. Ja tez jestem czarodziejką.
- Skąd pani...?
- Coś cie trapi, prawda? Ktoś cię skrzywdził. Mężczyzna?
- Nie pani sprawa. - warknęłam.
- Mężczyzna. - szepnęła Rachel. - Kochasz go?
- Nie! - zawołałam.
- Ale na pewno kogoś kochasz...
- Czego ode mnie pani chce?!
- Mówi mi Rachel. - naciskała staruszka. - Otwórz serce. Wiem, że wiele przeszłaś. Znam historię twoją i twoich rodziców. Dzień przed śmiercią przekazali mi dla ciebie list w którym ostatecznie się z tobą pożegnali.
Staruszka podała mi kawałek papieru.
- Przeczytaj. - odparła staruszka. - To ci pomoże całkowicie uwolnić się od przeszłości, a przynajmniej po części.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Jestem lekko zaskoczona. Kim ty w ogóle jesteś?
- Powiedzmy, że kimś kogo już nigdy więcej nie zobaczysz...
I zniknęła. Spojrzałam na list. Miałam mieszane uczucia lecz rozwinęłam kartkę i zaczęłam czytać.
Córeczko,
czasem życie nie jest takie proste jak nam się wydaje. Krzywdzą nas ludzie, którzy byli dla nas całym światem. Pewnie zastanawiasz się do czego zmierzamy.. Otóż, jest w twoim otoczeniu ktoś kto o Ciebie dba na naszą prośbę. Nie oceniaj go zbyt surowo. Po prostu pogubił się i musi dojrzeć do tego kim naprawdę jest. Nie możemy Ci ujawnić kim ten ktoś jest. Jeszcze nie jesteś na to gotowa. On jest tuż obok Ciebie. Jeśli czytasz ten list to znaczy, że nie udało nam się przetrwać. Ty jesteś silna. Na pewno poradzisz sobie ze wszystkim co Cię spotka.
Poprosiliśmy Rachel aby wręczyła Ci ten list. To nasza nowa sąsiadka. Ty nie zdążyłaś jej poznać lecz to bardzo życzliwa osoba. Jest jedną z was. Ma w sobie siłę. Potrafi przepowiedzieć co się stanie w najdalszej przyszłości. Przepraszamy, że nie możemy być teraz z tobą. Kochamy cię.
Rodzice
I jak przy tym nie płakać? Tak bardzo za nimi tęsknię. Nikt nie potrafi zapełnić mi tej pustki w sercu jaka jest strata kogoś bliskiego. Wiem, że ludzie postrzegają mnie jako silną i niezależną kobietę, ale w środku czuję się taka bezbronna. Mam poczucie samotności i dlatego czasem nie umiem sobie z tym poradzić.
Spojrzałam na zegarek. Zaraz przyjdzie Lucas. Muszę jakoś doprowadzić się do porządku. Usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu otworzyłam. Wygląd Lucasa trochę mnie zaskoczył. Dresy, bluza, i włosy w nieładzie.
- To ty Lucas? - zapytałam.
- A co, niepodobny? - zapytał mężczyzna i lekko się do mnie uśmiechnął.
- Nie. - odparłam i go objęłam. - Wejdź. Napijesz się czegoś?
- Może później. To od czego zaczynamy?
- Zajmiemy się pakowaniem ubrań, niepotrzebnych rzeczy oraz sprzątaniem. A na koniec najgorsze. Ogród.
- Może jakąś muzykę, zapodasz?
- Ależ oczywiście.
Włączyłam radio. Nie chciałam aby panowała niezręczna cisza. Cóż, był starszy i nie wiedziałam o czym mam rozmawiać.
- Dlaczego się przeprowadzasz? - zapytał nagle. - Nawet nie wiesz jak trudno w dzisiejszych czasach znaleźć coś małego i w dodatku taniego.
- Zbyt dużo wspomnieć. To wszystko mnie przytłacza. - wyjaśniłam.
- Rozumiem. - odparł Lucas. - Zmieniłaś się do poznania, Hermiono.
- Nieee, po prostu dorosłam.
Musiałam wejść na drabinę, aby wyciągnąć resztę rzeczy z szafy. Zachwiałam się, zaczęłam panikować i nagle poczułam silne i umięśnione ramiona.
- Spokojnie, jako twój przyszywany starszy brat zamierzam cię chronić i przytulać gdy zajdzie taka potrzeba.
- Wariat. - odparłam i wytknęłam język.
Ogólnie spędziłam z nim miłe popołudniu. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie każdy facet jest taki jak James. Po trzech godzinach wspólnej pracy Lucas pojechał do swojego domu, a ja wzięłam prysznic i położyłam się spać. To był miły dzień. Rzeczywiście jestem szczęśliwsza gdy spędzam czas poza Hogwartem. Może rzeczywiście nie powinnam tam wracać...
28.01.2004r , niedziela
Wstałam około dziesiątej rano. Byłam wypoczęta. Zamierzałam coś zjeść i wybrać się na cmentarz do rodziców. Później czekało na mnie ostateczne podjęcie decyzji. Zemsta nic nie rozwiązuje, a w tym przypadku rozmowa tym bardziej. Powrót oznacza walkę, a odejście oznacza ucieczkę. Przecież nie jestem tchórzem. Można mi wiele zarzucić ale nie to.
Późnym wieczorem zmęczona wróciłam do Hogwartu. Przed wejściem do zamku stał Malfoy, który palił papierosa. Miałam wrażenie, że mi się przygląda.
- Nie przywitasz się ze mną, Granger? - zakpił Malfoy.
- Jeszcze czego. - westchnęłam. - Ne martw się, nie tęskniłam za tobą. Miałam o wiele lepsze towarzystwo.
- Byłam z jakimś facetem? - warknął.
- Nic ci do tego. - odparłam.
- Słuchaj, Granger. Nie pogrywaj ze mną.
- Daj mi spokój. Dopiero wróciłam.
- Nie zgrywaj cnotki. - odparł blondyn.
No i teraz przesadził. Popchnęłam go prosto na śnieg. Miałam dość jego docinków.
- Oższ ty mała... - zawołał Draco i przyciągnął mnie prosto na siebie.
- Puszczaj! - krzyczałam.
Dostałam jakiegoś ataku. Nie umiałam tego wyjaśnić ale od razu przypomniał mi się James. Wyrywałam mu się na wszystkie strony.
- Uspokój się, Granger. - wyszeptał. - Nic ci nie zrobię, obiecuję... Granger, słyszysz mnie?
- Ja tylko... - zaczęłam. - Przepraszam.
Wyrwałam mu się i zaczęłam biec do swojego dormitorium. Nie wiem co się dzieje. Malfoy, jego dotyk, to wszystko było takie realne. Bieg do domitorium był dla mnie wiecznością. Gdy dotarłam pd razu rozłożyłam się na łóżku. Po jakiejś godzinie do mojego pokoju wparowały Luna i Ginny. Okazało się, że mają dla mnie jakieś wieści.
- Nie zgadniesz co się stało... - zaczęła Ginny.
Nie było mnie dwa i pół dnia, a dziewczyny od razu wyhaczyły jakieś nowe ploty. Z chęcią posłucham.
***
Wiem, że rozdział jest trochę później niż zwykle. Mam wrażenie, że jest dłuższy niż zwykle. Mam nadzieję, że się wam podoba, ja mam mieszane uczucia.Rozdział taki przejściowy choć w sumie nie jest nudny. Po prostu mało dramione ale to powolutku będzie się zmieniać. Lucas jest postacią epizodyczną choć ja go osobiście polubiłam. Może dlatego, że twarzy użycza mu serialowy Chuck Bass. Postać staruszki jest prawdziwa. Śniła mi się kiedyś i postanowiłam ją wpleść do opowiadania. Aha i jeśli macie jakieś pytania to piszcie na ASKA lub po prostu w komentarzu. Jeśli wstawiliście nowy rozdział na waszego bloga a nie skomentowałam a zawsze komentuje to zostawcie mi swój link. ;) Zakręcona przez tę mróz jestem. Planuję 40 rozdziałów, mam nadzieję że dam radę. Chcę się wyrobić do końca marca. A później planuję nowe opowiadanie ale nie wiem czy Dramione. Miałam tylko taki pomysł, ale nie wiem czy by się wam spodobało. Na razie o tym nie myślę. W ferie pojawi się miniaturka na moim drugim blogu. Mam nadzieję, że ją skończę. Będę miała trochę więcej czasu. Ja mam
ferie od trzeciego lutego więc jeszcze tydzień. Musze być silna ;)
Zapraszam do czytania i komentowania.
Przepraszam za błędy.
Mia