Ostatni dzień tygodnia szkolnego, a ja rano boję się wyjść z dormitorium. Jak wcześniej wspominałam postanowiłam przefarbować swoje włosy na jakiś szalony kolor. Myślę, że przesadziłam. Przefarbowałam swoje włosy na fioletowo.
Nie jestem zbytnio zadowolona ze swojego obecnego wyglądu. Nie mam wyjścia i muszę iść na zajęcia lekcyjne. Wyszłam z dormitorium wraz z Luną. Poszłyśmy wspólnie pod klasę w której odbywały się lekcje eliksirów. Na szczęście nie mijałyśmy żadnych ślizgonów. Miałam nadzieję, że nie natknę się na Malfoy'a.
- Herm, przefarbowałaś się! - zawołał Potter. - Wyglądasz oldschoolowo (czyt. oldskulowo).
Głośno się roześmiałam.Skoro moim przyjaciołom podoba się moja nowa fryzura to nie mam się czym przejmować.
- Hermiona, to ty? - zapytał niepewnie James i podszedł do mnie bliżej.
- Tak. Teraz to mój nowy image (czyt.imidż). - powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Ładnie wyglądasz. - powiedział Lestrange. - Czy możemy porozmawiać na osobności?
- Tak, jasne...
Już nawet wiem o czym James chce ze mną porozmawiać.
- Ten pocałunek.. - zaczął James.
- To nie powinno się zdarzyć. - powiedziałam szybko.
- Ja myślę inaczej. Może wybralibyśmy się razem do Hogsmeade? Może jutro, co ty na to?- zaproponował chłopak.
I nad czym się tu zastanawiać? Najprzystojniejszy chłopak w szkole zaprasza mnie na randkę! Jupi! Chwila, Granger opanuj się, to nie jest randka. To mój znajomy i idziemy razem na wspólne spotkanie towarzyskie. Tylko we dwoje. W co ja mam się ubrać?!
- Zgadzam się. - powiedziałam.
- Naprawdę? - zapytał zaskoczony James i mocno mnie do siebie przytulił.
Kątem oka zauważyłam Malfoy'a leniwie opierającego się o ścianę. Uważnie się nam przyglądał. Może mnie nie poznał? Draco podszedł do mnie aby się przedstawić.
- Cześć, jesteś tu nowa? - zapytał blondyn, a ja parsknęłam śmiechem.
- Malfoy, czy ty na głowę upadłeś?! - zawołałam cały czas się śmiejąc. - To ja, Granger.
Zaskoczony blondyn podszedł do mnie bliżej. Złapał mnie w talii i odciągnął od Jamesa. Próbowałam się jakoś wyrwać z objęć Draco był zbyt silny.
- Granger, zostaw mojego kuzyna w spokoju. - warknął Malfoy.
- Ale to on... - próbowałam zaprzeczyć.
- Masz się od niego odczepić, rozumiesz?!
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! - zawołałam.
- Ktoś musi. On nie jest dla ciebie. - wycedził przez zęby.
- Jeśli nie on to kto? - zapytałam odważnie.
Miałam dziwne wrażenie, że Malfoy chce mi coś ważnego powiedzieć. Niestety znów przybrał maskę bezuczuciowego drania.
- Granger, coś tyś zrobiła z włosami? - zapytał blondyn i złapał palcami końcówki moich włosów.
Nie panowałam nad swoim ciałem. Wystarczyło, że mnie dotknął, a zaczynałam się jąkać i chciałam uciekać od niego jak najdalej.
- O co chodzi? - zapytałam unikając jego spojrzenia.
- Wolałem jak były brązowe... - wyszeptał Draco.
Może i go nienawidzę ale miał coś takiego w sobie co całkowicie mnie rozbrajało. Gdy zorientowaliśmy się, że już nikogo nie ma na korytarzu bez słowa szybko poszliśmy do klasy. Przeprosiliśmy za spóźnienie i zajęliśmy swoje miejsca. Ja siedziałam z Harrym i Jamesem. Bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy. Draco siedział z Blaisem i co jakiś czas spoglądał w moją stronę. Stop. Muszę przestać o nim rozmyślać. To niemądre. W końcu to chłopak Ginny, a ja umówiłam się z Jamesem. Gdybym nic do niego nie czuła nie umówiłabym się z nim, prawda?
***
Po zajęciach poszłam do biblioteki aby zrobić zaległe prace domowe. Następnie poszłam do dormitorium aby przygotować się do biegania. Powoli sport staje się moim uzależnieniem. Skoro nie mam faceta muszę sobie jakoś radzić. Zaczęłam biec, czułam jak unoszę się w powietrzu, i ... Przewróciłam się na ziemię. Myślałam, że wpadłam na jakiś kamień czy coś, a okazało się, że to pewna wywłoka podłożyła mi nogę. Astoria Greengrass równa się kłopoty.
- O co wam chodzi?! - zawołałam.
- Odpieprz się od naszych ślizgonów! - wykrzyknęła Astoria.
- Słucham?!
- Draco należy do Pansy, a James do mnie. Nie kuś ich bo będziesz miała z nami do czynienia.
- Pfff.. - prychnęłam. - Już się boję. Co wy mi możecie zrobić?
Dziewczyny popatrzyły po sobie. Astoria kopnęła mnie w brzuch, Pansy uderzyła pięścią w twarzy, a Scarlett ciągnęła mnie cały czas za włosy. Próbowałam się jakoś wyrwać ale ja byłam sama, a one były trzy... Nie miałam szans. Byłam już zmęczoną całą tą walką z tymi idiotkami. Poczułam się senna, słaba, już nie walczyłam. Byłam bierna.
One uciekły, a ja zostałam tu zupełnie sama. Nie miałam siły aby dotrzeć do zamku. Różdżkę zostawiłam w dormitorium. Wątpię, że ktoś mnie tu znajdzie. Może James. Przecież raz już go tu spotkałam. Mam nadzieję, że przybiegnie mi na ratunek. Dziewczęta zapewne boją się konkurencji. Malfoy nie interesuje mnie jako mężczyzna. Zachowuje się jak zagubione dziecko. Jedyną jego zaletą jest to, że jest przystojny. No, a James jest wolny i do wzięcia. Astoria ma na niego chrapkę. Wydaję mi się, że Lestrange nie lubi takich pustych lal. Z drugiej strony James nie potrafi się postawić, jest zbyt grzeczny, a w dodatku przystojny. Przyciąga kobiety jak magnes.
***
No i wstawiłam nowy rozdział. Wiem, że kanoniczna Hermiona ma trochę falowane włosy, a tu na zdjęciu są całkowicie proste włosy. To nic. Chciałam wam tylko kolor pokazać ;) I jak wyobrażacie sobie Hermionę taką? Zapraszam do czytania i komentowania. To jest dla mnie bardzo ważne. Następny rozdział na moim drugim blogu jutro albo najpóźniej w sobotę.
Przepraszam za błędy.
Mia