czwartek, 26 września 2013

Rozdział 8

05.09.2003r, piątek
  Ostatni dzień tygodnia szkolnego, a ja rano boję się wyjść z dormitorium. Jak wcześniej wspominałam postanowiłam przefarbować swoje włosy  na jakiś szalony kolor. Myślę, że przesadziłam. Przefarbowałam swoje włosy na fioletowo.

   Nie jestem zbytnio zadowolona ze swojego obecnego wyglądu. Nie mam wyjścia i muszę iść na zajęcia lekcyjne. Wyszłam z dormitorium wraz z Luną. Poszłyśmy wspólnie pod klasę w której odbywały się lekcje eliksirów. Na szczęście nie mijałyśmy żadnych ślizgonów. Miałam nadzieję, że nie natknę się na Malfoy'a. 
- Herm, przefarbowałaś się! - zawołał Potter. - Wyglądasz oldschoolowo (czyt. oldskulowo). 
  Głośno się roześmiałam.Skoro moim przyjaciołom podoba się moja  nowa fryzura to nie mam się czym przejmować. 
- Hermiona, to ty? - zapytał niepewnie James i podszedł do mnie bliżej. 
- Tak. Teraz to mój nowy image (czyt.imidż). - powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam. 
- Ładnie wyglądasz. - powiedział Lestrange. - Czy możemy porozmawiać na osobności? 
- Tak, jasne...
 Już nawet wiem o czym James chce ze mną porozmawiać. 
- Ten pocałunek.. - zaczął James. 
- To nie powinno się zdarzyć. - powiedziałam szybko. 
- Ja myślę inaczej. Może wybralibyśmy się razem do Hogsmeade? Może jutro, co ty na to?- zaproponował chłopak. 
  I nad czym się tu zastanawiać? Najprzystojniejszy chłopak w szkole zaprasza mnie na randkę! Jupi! Chwila, Granger opanuj się, to nie jest randka. To mój znajomy i idziemy razem na wspólne spotkanie towarzyskie. Tylko we dwoje. W co ja mam się ubrać?! 
- Zgadzam się. - powiedziałam. 
- Naprawdę? - zapytał zaskoczony James i mocno mnie do siebie przytulił. 
  Kątem oka zauważyłam Malfoy'a leniwie opierającego się o ścianę. Uważnie się nam przyglądał. Może mnie nie poznał? Draco podszedł do mnie aby się przedstawić.
- Cześć, jesteś tu nowa? - zapytał blondyn, a ja parsknęłam śmiechem.
- Malfoy, czy ty na głowę upadłeś?! - zawołałam cały czas się śmiejąc. - To ja, Granger.
  Zaskoczony blondyn podszedł do mnie bliżej. Złapał mnie w talii i odciągnął od Jamesa. Próbowałam się jakoś wyrwać z objęć Draco był zbyt silny. 
- Granger, zostaw mojego kuzyna w spokoju. - warknął Malfoy. 
- Ale to on... - próbowałam zaprzeczyć. 
- Masz się od niego odczepić, rozumiesz?! 
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! - zawołałam. 
- Ktoś musi. On nie jest dla ciebie. - wycedził przez zęby. 
- Jeśli nie on to kto? - zapytałam odważnie. 
  Miałam dziwne wrażenie, że Malfoy chce mi coś ważnego powiedzieć. Niestety znów przybrał maskę bezuczuciowego drania.
- Granger, coś tyś zrobiła z włosami? - zapytał blondyn i złapał palcami końcówki moich włosów. 
Nie panowałam nad swoim ciałem. Wystarczyło, że mnie dotknął, a zaczynałam się jąkać i chciałam uciekać od niego jak najdalej. 
- O co chodzi? - zapytałam unikając jego spojrzenia. 
- Wolałem jak były brązowe... - wyszeptał Draco.
  Może i go nienawidzę ale miał coś takiego w sobie co całkowicie mnie rozbrajało. Gdy zorientowaliśmy się, że już nikogo nie ma na korytarzu bez słowa szybko poszliśmy do klasy. Przeprosiliśmy za spóźnienie i zajęliśmy swoje miejsca. Ja siedziałam z Harrym i Jamesem. Bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy. Draco siedział z Blaisem i co jakiś czas spoglądał w moją stronę. Stop. Muszę przestać o nim rozmyślać. To niemądre. W końcu to chłopak Ginny, a ja umówiłam się z Jamesem. Gdybym nic do niego nie czuła nie umówiłabym się z nim, prawda? 

***
Po zajęciach poszłam do biblioteki aby zrobić zaległe prace domowe. Następnie poszłam do dormitorium aby przygotować się do biegania. Powoli sport staje się moim uzależnieniem. Skoro nie mam faceta muszę sobie jakoś radzić. Zaczęłam biec, czułam jak unoszę się w powietrzu, i ... Przewróciłam się na ziemię. Myślałam, że wpadłam na jakiś kamień czy coś, a okazało się, że to pewna wywłoka podłożyła mi nogę. Astoria Greengrass równa się kłopoty. 
- O co wam chodzi?! - zawołałam. 
- Odpieprz się od naszych ślizgonów! - wykrzyknęła Astoria. 
- Słucham?!
- Draco należy do Pansy, a James do mnie. Nie kuś ich bo będziesz miała z nami do czynienia. 
- Pfff.. - prychnęłam. - Już się boję. Co wy mi możecie zrobić?
   Dziewczyny popatrzyły po sobie. Astoria kopnęła mnie w brzuch, Pansy uderzyła pięścią w twarzy, a Scarlett ciągnęła mnie cały czas za włosy. Próbowałam się jakoś wyrwać ale ja byłam sama, a one były trzy... Nie miałam szans. Byłam już zmęczoną całą tą walką z tymi idiotkami. Poczułam się senna, słaba, już nie walczyłam. Byłam bierna.
  One uciekły, a ja zostałam tu zupełnie sama. Nie miałam siły aby dotrzeć do zamku. Różdżkę zostawiłam w dormitorium. Wątpię, że ktoś mnie tu znajdzie. Może James. Przecież raz już go tu spotkałam. Mam nadzieję, że przybiegnie mi na ratunek. Dziewczęta zapewne boją się konkurencji. Malfoy nie interesuje mnie jako mężczyzna. Zachowuje się jak zagubione dziecko. Jedyną jego zaletą jest to, że jest przystojny. No, a James jest wolny i do wzięcia. Astoria ma na niego chrapkę. Wydaję mi się, że Lestrange nie lubi takich pustych lal. Z drugiej strony James nie potrafi się postawić, jest zbyt grzeczny, a w dodatku przystojny. Przyciąga kobiety jak magnes. 

***
No i wstawiłam nowy rozdział. Wiem, że kanoniczna Hermiona ma trochę falowane włosy, a tu na zdjęciu są całkowicie proste włosy. To nic. Chciałam wam tylko kolor pokazać ;) I jak wyobrażacie sobie Hermionę taką? Zapraszam do czytania i komentowania. To jest dla mnie bardzo ważne. Następny rozdział na moim drugim blogu jutro albo najpóźniej w sobotę. 
Przepraszam za błędy. 

Mia


niedziela, 22 września 2013

Rozdział 7

04.09.2003r, czwartek
  Wciąż myślę, zastanawiam się, analizuję. Nigdy nie będę idealna. Zbyt dużo wymagam od siebie. Staram się każdemu udowodnić, że jestem najlepsza. Zawiodłam. Co wieczór miałam biegać. Wczoraj tyle się działo, że na śmierć zapomniałam o moim postanowieniu. Obudziłam się, otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Ginny się pakuje.
- Gin, co ty wyprawiasz? - zapytałam.
- Herm, myślałam, że zdążę zanim się obudzisz. - powiedziała Ginny. - Wyjeżdżam na kilka dni do domu. Ron się obudził. Powinien spędzić trochę czasu z rodziną.
- Chciałaś się wymknąć bez pożegnania? - zapytałam lekko urażona.
- Nie, zostawiłam liścik na łóżku. Pożegnaj ode mnie Lunę.
  Ruda wskazała na smacznie śpiącą blondynkę. Mocno objęłam przyjaciółkę.
- Wracaj szybko. - odparłam.
- Mam taki zamiar...
- Jesteś pierwszą gryfonką w historii Hogwartu, która została zaproszona na imprezę ślizgonów. A najśmieszniejsze w tym jest to, że na nią nie pójdziesz.
  Moja przyjaciółka lekko się uśmiechnęła. Nie wiedziałam czy pogodziła się z Draco i czy się z nim w ogóle pożegnała. Wolałam to sprawdzić.
- A Malfoy czy on...?
- Nie i nie wiem nawet czy jesteśmy jeszcze parą. - powiedziała ruda. - Jak wrócę to się z nim rozmówię.
  Czyżbym się martwiła o Malfoy'a? Nie, to raczej ogólna troska o kolegę... Jakiego kolegę, Granger! To mój wróg. Ginny wyszła, a ja usiadłam na łóżku i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zerknęłam na zegarek. Piąta rano. I co tu robić? A może by tak pobiegać. Jak napisałam tak zrobiłam. Szybko zwlekłam się z łóżka, ubrałam się w dres i wyszłam na zewnątrz. Było naprawdę zimno. Jesień zbliża się wielkim krokami. Miałam nadzieję, że tym razem na nikogo nie wpadnę. Miałam głowę pełną myśli. Czas się ich pozbyć. Cały czas się martwię, uczę i  nie mam czasu dla siebie. Próbuję być jak najlepszą przyjaciółką, uczennicą, a zapominam o swoich potrzebach. Tęsknię za rodzicami. Czasem mnie to przeraża jak bardzo ich potrzebuję. Łzy są moim ukojeniem. Dość użalania się nad sobą, Granger.


***
   Wolny czas spędziłam oczywiście w bibliotece. Jaka ja jestem przewidywalna. Chciałabym chociaż raz zaskoczyć samą siebie. Być zupełnie kimś innym. 
- Herm, wszędzie cię szukam. - powiedział Harry. 
- Coś się stało? - zapytałam. 
- Ron się obudził! - zawołał ucieszony Potter. 
- Wiem, Ginny mi mówiła. Pojechali na kilka dni do domu. - wyjaśniłam. 
  Usłyszałam męski głos za moimi plecami. 
- Jak to wyjechała?! - zawołał zdenerwowany blondyn. 
  Oczywiście stał za mną ten egoistyczny palant, Draco Malfoy. 
- Wyjechała do rodziny. - powiedziałam. - Za kilka dni wróci. 
  Myślę, że Malfoy mnie śledzi. Jakimś dziwnym trafem zawsze jest tam gdzie ja. 
- Miała być na imprezie... - westchnął Malfoy.  
  Co z niego za buc! Powinien się chociaż przez chwilę zmartwić, a on nic. 
- Powinieneś ją zrozumieć. - odparłam. 
  No i po co ja się odzywam, no i po co? Znowu będę płakać przez niego. Sama się o to proszę.
- Nie mów mi co mam robić, Granger. - warknął Draco. - Jesteś tylko nic nie znaczącą szlamą. Ta szkoła nie powinna przyjmować takich jak ty. Czuję twój smród na kilometr.
  Szczerze mówiąc nie przejęłam się zbytnio. Nawet nie płakałam. Miałam plan. Za Malfoy'em stał James. Cały czas się do mnie uśmiechał. Nie wiedziałam czy jestem w jego typie ale postanowiłam spróbować. Podeszłam do niego bliżej, objęłam rękami jego twarz i namiętnie pocałowałam w usta. Z języczkiem. To był szybki pocałunek. Nie zdążyłam nic poczuć. Oszołomiony James cały czas się do mnie uśmiechał. Mina Malfoy'a była bezcenna. No i oto chodziło. Lestrange to miły gość. Jednak myślę, że ja gustuję w bardziej niegrzecznych chłopcach. Tak dawno nikogo nie całowałam. Jeszcze kogoś bym pocałowała. Spojrzałam na Draco. Na pewno nie jego. Choć jak się złości to jest jeszcze bardziej pociągający niż zwykle. Z drugiej strony nie mogłabym zapomnieć o tym, że strasznie wkurzający z niego dupek. 
  Harry był naprawdę zszokowany. No i nie tylko on. Ostatnio robię różne rzeczy. Najpierw nabiłam Malfoy'owi guza, później chciałam się rozluźnić i iść na wagary, a następnie pocałowałam ślizgona. Z wyglądu wcale się nie zmieniłam. Moje włosy pozostawiały wiele do życzenia. Zawsze tłumaczę sobie, że to co mam na głowie to taki awangardowy nieład. Cóż, moje życie przypomina istną huśtawkę. Może to i dobrze. W końcu nie jestem nudna i przewidywalna. Chciałabym zrobić coś szalonego. 
   Mogłabym przefarbować włosy na jakiś szalony kolor....
I to jest myśl. 


***
Wstawiam nowy rozdział. Jest taki dziwny, nic się w nim nie dzieje konkretnego. Tylko Herm ma swoje wahania nastroju. :) Ostatnio było mi bardzo smutno ze względu na małą ilość komentujących. Zachęcam was do komentowania. To dla mnie naprawdę ważne. Im więcej komentarzy tym więcej piszę. 
Przepraszam za błędy. 
Wszelkie pytania - http://ask.fm/MiaVlad


Mia

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 6

03.09.2003r , środa
  Wciąż byłam smutna. Nie chciałam aby inni to zobaczyli dlatego wolałam udawać. Luna cały czas była przy mnie. Co do Malfoy'a, nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Szczerze go nienawidziłam. Nie obchodził mnie jego związek z Ginny. Jest prawie dorosła. Wie co robi. James przez cały czas wnikliwie mi się przyglądał. Tak bardzo różnił się od Malfoy'a.
- Hermiono, dobrze się czujesz? - zapytał James.
- Tak. - powiedziałam z przekonaniem. - Nic mi nie jest.
- Na pewno? Widziałem do czego doszło między tobą i Draco. Mój kuzyn jest...
  Nie chciało mi się go słuchać. Chciałam się wyciszyć. Odeszłam. Podjęłam decyzję. Czas na wagary. Gdy nikt nie patrzył szybko pobiegłam do pokoju życzeń. O Boże, ja i wagary?! I to w drugi dzień szkoły! Oszalałam. Dostrzegłam, że w pokoju życzeń ktoś był. Rude włosy, zielone oczy, mężczyzna... Ron! Leżał na ziemi cały zakrwawiony. Co się dzieje, Ron? Ocknij się! Szybko pobiegłam do pielęgniarki oraz do reszty nauczycieli. Pani Pomfrey od razu się nim zajęła. I nici z moich wagarów. Teraz najważniejszy był dla mnie Ron. Harry miał właśnie Obronę Przed Czarną Magią. Zresztą ja też tam powinnam być. Wbiegłam do sali, w której uczył nasz nowy nauczyciel, Thomas Creews.
- Panno Granger, co to za spóźnianie! - zawołał nauczyciel.
- Przepraszam. - powiedziałam zdyszana. - Harry, muszę coś ci powiedzieć...
- O co chodzi? - zapytał zaniepokojony Potter.
- Ron próbował popełnić samobójstwo.
  W klasie zawrzało. Na przemian wszyscy zaczęli się przekrzykiwać. To była doskonała okazja do ucieczki. Wymknęłam się wraz z Harrym. Poszliśmy do Skrzydła Szpitalnego. Ron był wciąż nieprzytomny.
- Co mu strzeliło do głowy? - zapytał Harry.
- Nie wiem. - odparłam. - Trzeba zawiadomić Ginny.
- Jak my im to powiemy? Najpierw  Fred teraz to...
- Czy wiesz gdzie teraz jest Ginny? - zapytałam.
- Nie ale Malfoy na pewno będzie wiedział gdzie jest. - odparł Potter.
- Tylko nie Malfoy. - westchnęłam.
- Jak chcesz to ja z nim porozmawiam. - zaofiarował się Harry.
- Nie, poradzę sobie. - powiedziałam pewnie.
  Co mi przyszło go głowy? Nawet nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Draco siedział na parapecie i patrzył przez uroczy. Wydawał się się taki miły. Jak te pozory mogą zmylić.
- Malfoy, musimy porozmawiać. - odparłam.
- Czego chcesz, Granger? - warknął blondyn.
- Gdzie jest Ginny? - zapytałam.
- A co nie wiesz gdzie jest twoja najlepsza przyjaciółka, Granger?
- Słuchaj, jej brat próbował popełnić samobójstwo. Muszę wiedzieć gdzie ona jest.
  Przez chwilę, przez tę krótką chwilę Malfoy wyglądał jakby naprawdę się przejął. To było do niego niepodobne. Podszedł do mnie bliżej. Chciał uzyskać ode mnie więcej informacji.
- Jak to się stało? - wyszeptał.
- Znalazłam go w Pokoju Życzeń. - wyjaśniłam.
  Czułam jego oddech na swojej twarzy. Pachniał rozmarynem i fiołkami?? Cóż za dziwna mikstura.
- Wiesz gdzie jest Ginny? - zapytałam jeszcze raz bardziej dobitnie.
- Nie wiem. - powiedział blondyn. - Pomogę ci jej szukać.
   On chce mi pomóc? To do niego niepodobne. Jeszcze godzinę temu mnie nienawidził. We dwójkę mamy większą szansę aby ją znaleźć.
- Dobrze. Rozdzielmy się. - powiedziałam.
  Szukaliśmy wszędzie. Luna także przyłączyła się do poszukiwań. We troje zawsze raźniej. Szukałam w dormitoriach, łazienkach, lochach i klasach szkolnych. Nigdzie jej nie było. Pozostawał Zakazany Las. Mam nadzieję, że się tam nie schowała. Wraz z Draco i Luną wyruszyliśmy do Zakazanego Lasu.
  Nagle usłyszeliśmy tupot kopyt. Przed nami ukazało się stado centaurów. Na grzbiecie jednego z nich siedziała zmęczona Ginny. Jej włosy były rozwiane, a szata cała umorusana w błocie.
- Witaj Hermiono, - powiedział jeden z centaurów.
  Zaraz, zaraz go przecież skądś znam. Firenzo!
- Cześć, Firenzo. - odparłam.
- Przyprowadziliśmy twoją przyjaciółkę. - powiedział Firenzo. - Przychodząc tu zachowała się bardzo niemądrze.
- Dziękuję. - odparłam i wnikliwie spojrzałam się na moją przyjaciółką.
  Była naburmuszona. Paniusia od siedmiu boleści. My tu ryzykujemy swoje życie aby ją znaleźć , a ona jeszcze fochy stroi.
- To do zobaczenia! - zawołał centaur i pobiegł wraz ze stadem w zupełnie inna stronę.
- Po co tam polazłaś?! - zawołałam rozzłoszczona. - To niebezpieczne. Twój brat walczy o życie, a ty sobie urządzasz piesze wycieczki!
- Nie krzycz na mnie. - odparła Ginny. - Gdy usłyszałam o Ronie, chciałam pobyć trochę sama. Nie zwracałam większej uwagi gdzie idę. No i się zgubiłam...
  - To ciebie nie usprawiedliwia. - odparłam.
- Przestań mnie strofować. Zachowujesz się jak moja matka.
  Więcej już się nie odezwałam. Chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle czyli kiepsko. Luna mnie objęła. Chociaż ona mnie popierała.
- Granger ma rację. - odezwał się Draco.
  Chwila, czy ja się przesłyszałam? Co on powiedział? Mam rację?!
- Zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialnie. - powiedział Malfoy. - Martwiliśmy się o ciebie, a ty jeszcze stroisz fochy i zachowujesz się jak mała dziewczynka.
  Pierwsza kłótnia młodej pary. Ginny nie chciała go słychać. Szybko pobiegła do zamku. Draco szedł powoli. Nie wyglądał na zbytnio przejętego zaistniałą sytuacją. Był pewny, że wróci. Pierwszy raz współpracowaliśmy ze sobą. Gryfindor i Slytherin kontra reszta świata. Pierwszy i ostatni raz.
  Cóż to był za dzień. Ron wciąż się nie budził. Byłam bardzo zmęczona. Zauważyłam, że Ginny nie ma w łóżku. Co ona znowu wymyśliła. Podejrzewałam, że siedzi w Skrzydle Szpitalnym i czuwa przy Ronie. Nie pomyliłam się. Płakała.
- Gin... - szepnęłam.
- Hermiona, co tu robisz? - zapytała dziewczyna.
- Zauważyłam, że cię nie ma, domyśliłam się, że tutaj jesteś i przyszłam.
- On wyjdzie z tego, prawda?
- Tak, jestem pewna. To silny facet. - powiedziałam i mocno przytuliłam do siebie Ginny.
- Herm, dzięki za dzisiaj. - odparła moja przyjaciółka.
- Nie ma za co. Od czego ma się przyjaciół.


***
I jest nowy rozdział. Co sądzicie? Nawet dobrze mi się go pisało. Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Dziękuję za komentarze. Dzięki temu mam dużo chęci na pisanie dalszych rozdziałów. :) 
Zapraszam do czytania i komentowania. Przepraszam za błędy.


Mia

środa, 11 września 2013

Rozdział 5

  02.09.2003r , wtorek,
   No i co ja mam zrobić? Z jednej strony tak dawno nikogo nie całowałam. Zapomniałam już jak to jest. Lecz samo zastanawianie się nic dobrego nie wróżyło. Pocałunek powinien być spontaniczny. Żadnego planowania. Lekko chrząknęłam i odsunęłam się od Jamesa. Chłopak od razu się zreflektował i pocałował mnie w policzek. Zrobiło się niezręcznie.
- Może razem zaczniemy biegać? - zaproponowałam.
- Z wielką chęcią. - oświadczył James.
  Byłam naprawdę zachwycona choć wcale nie powinnam.
- Hermiono, ja nie jestem taki jak ona. - wyszeptał chłopak.
- Słucham? - zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nie jestem taki jak Bellatrix. - odparł Lestrange. - To tylko nazwisko. Nic więcej.
  Trochę mu współczułam. Mieć taka matkę jak Bellatrix to coś okropnego. Wciąż wolałam trzymać go na dystans. Pożegnałam się z Jamesem i truchtem pobiegłam do zamku. Nagle usłyszałam jakieś głosy. To była Ginny i Harry...?!
- Zostaw mnie! - zawołała Ginny.
- Gin, co się za tym kryje, dlaczego mnie odpychasz?! - krzyczał Harry.
- Odczep się ode mnie!
  Harry jednym ruchem przyciągnął Ginny do siebie i zaczął ją całować. Na początku opierała mu się ale później równie mocno oddawała pocałunki. Przecież go kocha. Nie rozumiem takich dziewczyn. Mają wszystko, a szukają szczęścia gdzieś indziej. Zrezygnowana poszłam do dormitorium. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. No, a mnie nikt nie kocha. A najgorsze, że to ja nie mam kogo kochać.

***
03.09. 2003r , środa
  Mój poranek wygląda każdego dnia tak samo. Jestem bardzo przewidywalną osobą. Nie wiem czy mam z tego powodu się cieszyć czy płakać. Czekały mnie dwie lekcje eliksirów z ślizgonami. Profesor Slughorn jest dobrym nauczycielem. Po śmierci profesora Snape'a to on objął to stanowisko. W ławce siedziałam wraz z Harrym i Ronem. Okazało się, że Ron jest chory i dlatego nie może przyjść na lekcje. Na szczęście James się do nas przysiadł. Malfoy zrobił się jakoś dziwnie zielony na twarzy. Ciekawe dlaczego. Pewnie knuje coś niedobrego. Przez całą lekcję chichotałam i śmiałam się z żartów James'a. Także Harry był bardziej ruchliwszy niż zwykle. Gdy wyszliśmy z klasy na James'a czekały już Pansy, Astoria i Scarlett. Ta trzecia najbardziej mnie denerwowała. 
- James, organizujemy w sobotę imprezę. Oczywiście jesteś zaproszony. - powiedziała Scarlett i lekko dotknęła ramienia bruneta. 
- Zastanowię się i dam wam znać. - odparł brunet. 
- Mam nadzieję, że przyjdziesz. - powiedziała Astoria. 
  To Astoria była królową. To ona rządziła, urządzała najlepsze prywatki i podrywała najładniejszych chłopaków. Teraz jej celem okazał się James. Po szkole krążyła plotka, że Malfoy odrzucił zaloty Astorii. Chociaż raz użył swojego małego mózgu. Chciałam jakoś niepostrzeżenie odejść ale oczywiście Draco znalazł się tuż obok mnie. Czy on mnie śledzi czy co? 
- Spójrz na nich. - odparł blondyn. - Nigdy im nie dorównasz. 
- O co ci chodzi? - zapytałam. 
- Mój kuzyn nigdy cię nie zechce. Ty jesteś szlamą, a one są arystokratkami. Myślisz, że James jest taki głupi aby zakochać się w takim kimś jak ty?
  Mimowolnie po policzku zaczęła spływać mi łza. Myślałam, że choć trochę dorósł. Spojrzałam mu prosto w oczy. 
- W czym ty niby jesteś lepszy ode mnie?! - zawołałam. 
  No i tym sposobem wszyscy wokół usłyszeli naszą kolejną kłótnię. 
- We wszystkim, Granger. 
- Nie, byłeś sługą Voldemorta. Zabijałeś i torturowałeś. Nie masz się czym chwalić! - wykrzyknęłam i pobiegłam do swojego dormitorium. 
 Nienawidzę go! Zrobi wszystko aby mi dopiec. Czy to się kiedykolwiek zmieni?
 W dormitorium na jednym z łóżek siedziała Luna. Od razu zauważyła moje złe samopoczucie. Mocno mnie przytuliła. Musiałam się wypłakać. 
- Herm, już dobrze. On nie jest tego wart. - powiedziała spokojnie blondynka. 
- Skąd wiesz...? 
- Tylko Malfoy potrafi doprowadzić cię do takiego stanu.- wyjaśniła Luna. - Swoją drogą czytałam taką książkę, w której główni bohaterzy nienawidzili się tak jak wy ale z czasem ta nienawiść przeistoczyła się w wielka namiętną miłość...
- Na szczęście mi to nie grozi. - odparłam. 
- Nigdy nie mów nigdy.
  Luna miała bujną wyobraźnię. Przynajmniej poprawiła mi humor. Cała Luna. 


***
Niespodzianka. Rozdział wcześniej niż przypuszczałam. Musiałam się jakoś odstresować przed próbną maturą i oto jest. ;) Draco to dupek wiem ale musi taki być.Przynajmniej jak na razie. Wszystko toczy się powoli. Zapraszam do czytania i komentowania. Nowy rozdział na moim drugim blogu najprawdopodobniej w weekend. Przepraszam z błędy. 


Mia 
  

sobota, 7 września 2013

Rozdział 4

 02.09.2003r.
 Drogi pamiętniku...
Czekałam aż do wielkiej sali wejdzie Malfoy. Na co dzień jestem bardzo spokojną osobą. To co zrobiłam było do mnie całkowicie niepodobne. Nie planowałam tego. Zazwyczaj ignorowałam jego zaczepki. Byłam obojętna na to co mówi i robi. Trochę było mi wstyd za swoje zachowanie. No ale tylko trochę.
- O Boże co się stało?! - zawołała zmartwiona Ginny.
  Malfoy miał na czole wielkiego guza. Blondyn ignorował wszystkie ciekawskie spojrzenia. Podszedł do Ginny i namiętnie ją pocałował.
- Kto ci to zrobił?- zapytała Ginny.
  Draco posłał mi wredny uśmieszek. Byłam pewna, że powie rudej całą prawdą. Przeliczyłam się.
- Wstając, uderzyłem się mocno w głowę. - wyjaśnił Draco. - Stąd ten guz.
- Moje biedactwo... - westchnęła ruda.
  Skłamał. To było wiadome. Nie chciał aby ktokolwiek dowiedział się, że to ja go tak załatwiłam. Myślę, że będzie chciał się na mnie zemścić. Czy Ginny nie widzi jaki z niego palant?!   Zauważyłam, że James coraz częściej się do mnie uśmiecha. Czyżby to coś oznaczało?? Nie, to tylko moja chora wyobraźnia. W drodze na lekcje byłam świadkiem obściskiwania się Draco i Ginny. Fuj. Jak ona może go całować...
  Nagle ktoś złapał mnie za rękaw mojej szaty i przyciągnął do siebie. Czułam się jak w filmie. Niestety to tylko mój codzienny prześladowca.
- Czego chcesz?! - zawołałam i zaczęłam się wyrywać.
- Granger, nie podskakuj. - warknął Malfoy.
- Czego chcesz?!
- Pożałujesz, rozumiesz?! - odparł blondyn i jeszcze bliżej się do mnie przysunął.
  On ma niebieskie oczy. Dlaczego tego wcześniej nie zauważyłam? Jezu, gdzie ja się patrzę...
 Chyba zaczynam rozumieć dlaczego te dziewczyny tak do niego wzdychają.
- Nie zrobiłam nic złego. - oświadczyłam. - Nie przyznałeś się, że to ja cię tak znokautowałam. Nie mam zamiaru tego rozgłaszać. Twoja urażona duma powinna to jakoś przeboleć.
  Chciałam odejść ale mi na to nie pozwolił. Zresztą jak zawsze.
- Nie daruję ci tego Granger. - powiedział blondyn i odszedł.
  Spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Malfoy zrobi wszystko aby uprzykrzyć mi życie. Nic nowego.

***
Dzień minął w bardzo spokojnej atmosferze. Ginny nadal się do mnie nie odzywała. Jej wybór. Dużo czasu spędziłam w towarzystwie Harry'ego i Rona. No właśnie najbardziej zaskakuje mnie Ron. Nie przeszkadza mu to, że jego siostra całuje, i obmacuje Malfoy'a. Był jakby nieobecny. Mało mówił. Miałam wrażenie, że chce nam coś powiedzieć. Myślę, że bardzo przejął się śmiercią Freda. Zmienił się. Wstyd się przyznać ale kiedyś podkochiwałam się w Ronie. Niestety on zawsze będzie traktował mnie jak siostrę. 
- Ron, nie przeszkadza ci to, że twoja siostra związała się Malfoy'em? - zapytałam. 
- Nie. - powiedział Ron. - To jej wybór. W końcu zrozumie, że to nie jest mężczyzna dla niej. 
  Może i miał rację. Nie powinnam wtrącać się w ich związek. To nie moja sprawa. Jednak coś mi tu nie pasuje. Nienawidzę siebie za to, że jestem taka ciekawska. 
 Po ciężkim dniu nauki nadszedł wieczór, a wraz z nim czas na bieganie. Obiecałam to siebie i nie zamierzałam rezygnować. Ubrałam się w swój mugolski dres w cętki. Wyszłam z zamku i zaczęłam biec. Czułam wiatr we włosach, zaczęłam biec zraz szybciej, zamknęłam oczy i ... BACH. 
  Pierwszy dzień biegania i już pierwsza wpadka...
- Hermiona, nic ci nie jest? - zapytał jakiś nieznajomy. Chwila przecież ja znam ten głos. James!
- James...? - zapytałam i wyciągnęłam rękę. Miałam nadzieję, że  podciągnie mnie do góry. 
  Na szczęście podniósł mnie i w dodatku złapał mnie mocno w talii. Czułam się jak w siódmym niebie. 
- Przepraszam. - odparłam. 
  Nie zdołałam nic więcej wydusić. Byłam odurzona jego zapachem. A tak właściwie co on tu robił o tak później porze...?
- W porządku. - odparł James cały czas się do mnie uśmiechając. 
 Niejedna gwiazda filmowa mogłaby mu pozazdrościć takiego uśmiechu. 
- James, co ty tak właściwie robisz? 
- O to samo mógłbym ciebie zapytać. - odparł Lestrange. 
- Biegam. - oświadczyłam. - To moje postanowienie na ten rok. 
  Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy. 
- To przedziwne, że jesteśmy do siebie tacy podobni. Ja też biegałem. - wyszeptał brunet. 
  Jego usta niebezpiecznie przybliżały się do moich ust. Pocałować czy nie pocałować oto jest pytanie...

***
No i jest nowy rozdział. Piszcie co sądzicie. To dla mnie naprawdę ważne. Jest krótki, ale myślę, że niektóre rozdziały będą dłuższe, a niektóre takie jak te. To w końcu pamiętnik :D 
Zapraszam do czytania i komentowania. 
Rozdziały na tym i moim drugim blogu będę dodawać w miarę możliwości. Mam jeszcze dużo pomysłów na oba opowiadania. W tym tygodniu już mam pierwszą próbną maturę z matematyki, muszę trochę sobie poprzypominać ;) 
Przepraszam z błędy. 


Mia

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 3

02.09.2003r , wtorek
  Pamiętniku,
  Obudziłam się wcześnie rano. Moje współlokatorki jeszcze smacznie spały. Ja cierpiałam na bezsenność dlatego szybko zwlekłam się łóżka i poszłam pod prysznic. Następnie próbowałam uczesać moje niesforne loki. Kręciły się na wszystkie strony. Była około siódma rano. Wątpię, że ktokolwiek z uczniów oprócz mnie kręci się po szkole. Postanowiłam odwiedzić jakże dobrze mi znany zakątek czyli bibliotekę. Myślałam, że w czytelni nikogo nie będzie. Okazało się, że byłam w dużym błędzie. Przy jednym ze stołów siedział James, przy drugim Malfoy, a przy trzecim Zabini. Najbardziej zastanawiało mnie to, dlaczego siedzą osobno. W końcu są tacy sami. No i co oni robią w bibliotece?!
  Gdy James mnie zauważył to od razu zawołał mnie do siebie.
- Witaj, Hermiono. - odparł James.
- Cześć James. - powiedziałam. - Właściwie nie spodziewałam się tu nikogo o tej porze...
  Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko. Miał taki ładny uśmiech...
  - Cierpię na bezsenność. Szybko zwlekłem się z łóżka i w nadziei, że nikogo tu nie będzie, odwiedziłem bibliotekę. - powiedział James.
  Nie powiem, miał gadane. W dzisiejszych czasach ciężko spotkać chłopaka, który czyta i się do tego przyznaje. Największą niespodzianką był dla mnie Malfoy. On i biblioteka?! Zabini często tutaj przesiadywał. Nawet czasami dłużej ode mnie. Blondyn cały czas mi się przyglądał. Zapewne przeszkadzało mu to, że rozmawiam z jego kuzynem. Zachowywał się dziwniej niż zwykle. Tylko dlaczego myślę o Malfoy'u skoro mam przed sobą ósmy cud świata.
- Więc, James... - zaczęłam.
- Granger, widzę, że podrywasz mojego kuzyna. - usłyszałam za swoimi plecami.
 Oczywiście to był Malfoy. On zawsze potrafi wszystko zepsuć. Nie wiedziałam jak mam mu się odgryźć dlatego zrobiłam coś czego normalnie bym   nie zrobiła. Na stoliku leżała książka, która miała około tysiąc stron. Była w twardej oprawie. Wzięłam ją do ręki, zamachnęłam się i uderzyłam go nią prosto w czoło. Mężczyzna jęknął z bólu. James i Zabini zaczęli się śmiać. No, a ja stałam  jak sparaliżowana i nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Mój ojciec się z tobą skontaktuje, Granger! - zawołał Malfoy.
- Już się boję, Malfoy. - warknęłam. - Jeszcze raz zaczniesz robić aluzję na temat mnie i twojego kuzyna to oberwiesz sto razy mocniej!
  Zamierzałam odejść w wielkim stylu. Powoli szłam w stronę wyjścia. Odwróciłam się w stronę Malfoy'a i przesłałam mu buziaka w  powietrzu.
- Nie martw się, Malfoy. Wszyscy się o tym dowiedzą. Mogę ci to zagwarantować.
  Wyszłam z biblioteki z szerokim uśmiechem na twarzy. Byłam z siebie dumna. W końcu utarłam nosa temu arystokratycznemu egoiście. Żałowałam, że nie miałam okazji porozmawiać z Jamesem. Był taki... Idealny. Wiem, że  na świecie nie ma takich ludzi ale Lestrange był jedyny w swoim rodzaju.
  Granger, stop!!!
 Przecież ja miałam go unikać. Co się ze mną dzieje?!
To jego wygląd tak na mnie działa. Zawsze gdzie ja jestem, tam on. Naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
  Ciekawe czy Malfoy przekaże Ginny, że jej przyjaciółka go pobiła. Może jestem lekko stuknięta ale każdy na moim miejscu zrobił by to samo. Należało mu się za te wszystkie lata....

***
Nowy rozdział zadziwiająco wcześniej. Jak wam się podoba? 
Przepraszam za błędy. 
Nowy rozdział na wbrewwszystkim.blogspot.com pojawi się jutro bądź w czwartek. Jest już prawie napisany ale mam problem z jedną sceną. Muszę się z tym jakoś uporać. ;)
Zapraszam do czytania i komentowania.


Mia