środa, 30 października 2013

Rozdział 14

08.10.2003r, środa
 Od kilku dni nie mogę się na niczym skupić. Moje myśli wciąż krążą wokół Malfoy'a. Najbardziej denerwuję mnie to, że on przede mną cały czas ucieka. Zachowuje się jak małe dziecko. Ronnie także to zauważyła. Tylko jej powiedziałam o pamiętnym pocałunku. Poza tym Ginny i Luna miały swoje problemy. Ruda nie mogła znieść towarzystwa Greengrass Miała na nią alergię. No, a Luna była bardzo smutna ponieważ poważnie pokłóciła się z Blaisem. Myślała, że może mu zaufać. Niestety pomyliła się. Co prawda nie byli parą ale Luna myślała, że między nimi mogłoby do czegoś więcej dojść. Przypuszczam, że się z nim zakochała. Nakryła Zabiniego jak całował się z Scarlett. Zachował się jak drań. Teraz przeprasza i przysięga, że to nic dla niego nie znaczyło. Typowy facet.
  A wracając do Malfoy'a to już od kilku dni go nie widziałam. Muszę przyznać, że trochę się martwię. Uznałam, że pójdę do jego dormitorium aby to sprawdzić. Na Mike'a nie mogłam liczyć. Cały czas siedział w bibliotece. Cicho zapukałam. Nikt nie odpowiadał. Postanowiłam wejść do środka. Draco smacznie spał  w łóżku. Wyglądał na chorego. Był taki bezbronny. Delikatnie musnęłam palcami jego usta. Pogłaskałam go po włosach i chciałam go delikatnie pocałować w skroń ale się obudził. 
- Granger, co robisz? - zapytał Malfoy. 
- No bo właśnie ja... - zaczęłam. 
- Zamieniam się w słuch. - powiedział Draco. 
- Przyniosłam ci lekcje. - odparłam. 
- No a gdzie masz zeszyty? 
- Eeee... 
  Czułam się zmieszana. I jak ja mam się z tego wytłumaczyć? 
- Ronnie przyniosła mi lekcje. Bardzo dobra z niej przyjaciółka Granger, nie to co ty...
- My nie jesteśmy przyjaciółmi! - zawołałam i z zamiarem odejścia ale Draco złapał mnie za rękę i wywrócił na łóżko. 
- Jaki jest prawdziwy powód twojej wizyty? 
- Oj, odwal się ode mnie Malfoy!
- Nie, dopóki mi nie powiesz dlaczego tu przyszłaś!
- Bo się martwiłam o ciebie. Myślałam, że coś ci się stało i chciałam sprawdzić jak się czujesz. Jak widzę wcale nie jestem ci potrzebna...
  I wybiegłam. Nie zdołał mnie powstrzymać. Co mi strzeliło do głowy, no co mi strzeliło do głowy... 
  I jeszcze ta Ronnie. Wróciłam do swojego dormitorium. Natknęłam się na Ronnie, która przymierzała moje ubrania!
- Ronnie, co ty wyprawiasz?! - zawołałam zdenerwowana. 
- Ja chciałam tylko...
- Nie waż się więcej ruszać moich rzeczy. - odparłam. 
  Spojrzałam na nią coraz bardziej badawczo. Wyglądała jakoś inaczej. Nie miała na sobie okularów. Od razu wyładniała. Pewnie dlatego Malfoy nazwał ją "przyjaciółką". Miał zamiar ją zdobyć. 
- Gdzie masz okulary? - zapytałam. 
- Ginny wyczarowała mi szkła kontaktowe. O wiele lepiej  czuję się w nich niż w okularach. - wyjaśniła Ronnie. 
- Rozumiem. - powiedziałam i położyłam się na łóżku. 
  Nie chciało mi się z nią rozmawiać. Wieczorem poszłam wcześniej spać. Poprosiłam Ronnie aby rzuciła zaklęcie na mój budzik. Miał mnie obudzić około godziny ósmej. 

09.10.2003r, czwartek
  Obudziłam się taka wypoczęta. Znudzona zerknęłam na swój zegarek. 10:30?! O MÓJ BOŻE! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! W ekspresowym tempie pobiegłam pod prysznic, wzięłam wszystkie potrzebne książki i pobiegłam na lekcje. Niestety nie miałam zbytniego szczęścia bo według mojego planu pierwszą lekcją na którą miałam się spóźnić była transmutacja. No, a McGonnagal nie tolerowała spóźnialskich. 
- Przepraszam za spóźnienie. - zawołałam i usiadłam obok Harry'ego. 
- Panno Granger, co to za spóźnianie! - zawołała McGonnagal. 
- Przepraszam. Zaspałam. - powiedziałam. 
  Dyrektorka pokiwała głową, że zrozumiała. Do końca lekcji pracowaliśmy w milczeniu. Co jakiś spoglądałam na Ronnie, która siedziała obok Draco i jak widać świetnie się z nim bawiła. To przez nią zaspałam. To ona nie nakręciła mi zegarka chodź ją o to poprosiłam. Po lekcji zdecydowanym krokiem do niej podeszłam. 
- Hej, Ronnie. - odparłam. 
- Hermiono, ale miałaś wpadkę... - westchnęła Ronnie. 
- Dlaczego nie nakręciłaś mi budzika? - zapytałam. - Prosiłam cię o to.
- Nie przypominam sobie. - odparła Ronnie.   
  Wiele mnie kosztowało aby nie wybuchnąć. 
- Prosiłam cię o to. -  naciskałam.
- Musiało ci się coś pomylić, Hermiono. 
  Nie zamierzałam się z nią o to kłócić. Odeszłam aby spokojnie poukładać sobie swoje myśli. Luna i Ginny były zachwycone nową przyjaciółką. Ronnie zmieniła się nie do poznania. Zadbała o swój wygląd i styl ubierania. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Moje przyjaciółki nawet mnie nie zauważały. Tylko Mike trzymał się z boku. Próbował jakoś mnie pocieszyć. 
- Jak się czujesz? - zapytał Mike. 
- Świetnie. - odparłam sucho. - Mogę cię o coś zapytać? 
- Jasne, pytaj
- Czy ta Ronnie nie wydaje ci się jakaś dziwna? - zapytałam. 
- Wiem co myślisz. - odparł Mike. - Bardzo się zmieniła. To już nie ta sama dziewczyna.. Niestety.
  Choć jedna osoba mnie rozumie. Poklepałam go po ramieniu. W drodze powrotnej natknęłam się na Jamesa. 
- Hermiono, właśnie o tobie myślałem. - odparł Lestrange. 
- Jakoś nie mam nastroju do rozmów. - powiedziałam i chciałam odejść ale James nie zamierzał odpuścić. 
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Nie daj się prosić. Wybierz się ze mną w sobotę do Hogmeade. - powiedział James. - Proszę, zgódź się. 
- Nawet w takiej fryzurze mnie chcesz? - zapytałam zaskoczona i wskazałam na mój nieład na głowie. 
- Nawet w takiej. - odparł James i szeroko się uśmiechnął. 
- No dobrze. Mam nadzieję, że tym razem się nic nie wydarzy... - westchnęłam i poszłam w stronie swojego dormitorium. 
  W pokoju zastałam Ronnie, Malfoy'a i Mike'a. Według nowych zasad obowiązujących w Hogwarcie chłopaki mogli spędzać czas nieograniczony w pokojach dziewczyn. 
- Nareszcie jesteś. - powiedział Mike. - Mamy dla ciebie propozycję. Wspólny wypad do świata mugolskiego w tą sobotę. McGonnagal już się zgodziła. 
- Ja odpadam. - powiedziałam krótko. - Nie mogę się z wami wybrać.
- Bez ciebie zginiemy. - odparła Ronnie. - Zgódź się. 
- Co jest takiego ważnego, że nie możesz tego odłożyć na później? Znów będziesz się uczyć? - zakpił Malfoy. 
- Nie, mam randkę. - odparłam. 
- Słucham, co masz? - zapytał zdenerwowany blondyn. 
- Randkę. No wiesz takie spotkanie towarzyskie. - wyjaśniłam z uśmiechem. 
- A można wiedzieć z kim?
- Spytaj kuzyna. - odparłam. 
  Mina Malfoy'a była naprawdę bezcenna. Nawet nie próbowałam go wyprowadzić z równowagi.. No ale mi się udało. Mike wyszedł wraz z Draco, a ja zostałam wraz z Ronnie. Nie zamierzałam i nie chciałam z nią rozmawiać. Nie mogłam jej ufać. Ronnie spojrzała na mnie spode łba. 
- Najpierw Draco, teraz James, czy ty w ogóle wiesz co ty robisz dziewczyno? - zapytała rozzłoszczona. 
- Słucham? 
- Przestań ich wszystkich zwodzić! Zdecyduj się na jednego! 
  Mówiłam, że jest dziwna. Nie wiem o co jej chodzi. Najpierw Draco, moje ubrania, budzik, moi przyjaciele a teraz wielkie pretensje....

Nowa Ronnie


***
No i jestem. Rozdział wyszedł taki sobie. Jestem ciekawa co myślicie o Ronnie. Mam nadzieję, że wam się podoba. Zapraszam do czytania i komentowania. Więcej was czyta niż wyraża swoje opinie. Więc umawiamy się tak 15 komentarzy= rozdział w ten weekend. 
Mniej komentarzy rozdział w przyszłym tygodniu albo i dalej. ;) 

Przepraszam za błędy. 

Mia

  




sobota, 26 października 2013

Rozdział 13

29.09.2003r , poniedziałek
Drogi pamiętniku,
miałam masę rzeczy do zrobienia. Po pierwsze moje włosy są znowu brązowe. Jak mówiłam wcześniej w ciągu paru tygodni kolor fioletowy powinien zniknąć. No i zniknął. Po drugie wszystkie sprawdziany zaliczyłam na wybitny. Dużo czasu spędzam z Jamesem. Na przerwach spacerujemy po błoniach lub odrabiamy lekcje w bibliotece. Ginny myśli, że się z nim zakochałam. Lecz to nieprawda. Bardzo bym tego chciała ale nikogo do miłości nie można zmusić. Dzisiejszego dnia zdarzyło się coś co bardzo mnie zaskoczyło. O dziesiątej jak co dzień ja, Ginny, Luna i Harry poszliśmy do Wielkiej Sali na śniadanie. Dzień jak co dzień. Wcale nieprawda. Dyrektorka McGonnagall zdołała wymyślić kolejną głupotę, która miała na celu połączenie wszystkich domów w jeden.
- Chciałabym przeprowadzić pewien eksperyment. A mianowicie likwiduje wszystkie domy na czas nieokreślony. Nie ma Gryfindoru, Ramenclawu, Slytherinu i Hufflepuffu. Podzielimy was na czteroosobowe drużyny... - mówiła dyrektorka.
  Jak to zlikwidować wszystkie domy?! Jak McGonnagall przydzieli mi Malfoy'a to chyba się załamię!
- Zaczynamy od pana Pottera. Pana drużyna to James Lestrange, Cho Chang i Macy Mayer.
  Zauważyłam, że Harry jest przecież z Gryfindoru, przynajmniej był, James z Slytherinu, Cho jest Krukonką, a ta Macy to chyba Hufflepuff.
- O nie, Harry będzie w drużynie z tą wywłoką... - westchnęła Ginny.
- Panna Hermiona Granger trafi będzie w drużynie z Draco Malfoy'em, Ronnie Jenkins i Mike Bowersem...
  No pięknie, wręcz wspaniale... A mówiłam, że tak będzie?  Zauważyłam jak Malfoy był zbulwersowany całą tą sytuacją. Zresztą ja tak samo. Kim jest właściwie ta cała Ronnie? Chyba jest jakoś w naszym wieku. Lecz ja jej nie pamiętam. Nie chodzi na lekcje, czy co? Mike to najprzystojniejszy Krukon. W głowie mu tylko nauka. Dyrektorka cały czas wyczytywała kolejne nazwiska ale ja jej wcale nie słuchałam. Rozglądałam się wokół aby znaleźć ta całą Ronnie.
- Od dzisiaj to wasze drużyny są dla was najważniejsze. Chciałabym abyście się w jakiś sposób dobrze poznali i próbowali rozwiązać wspólnie wasze problemy. Wiem, że jest to dla was szok. To zadanie będzie miało wpływ na oceny końcowe. Będę was cały czas obserwowała.
   Zauważyłam, że Malfoy cały czas na mnie spogląda. Nie wyglądał na bardzo szczęśliwego. Dostrzegłam Mike'a, który podążał w moją stronę.
- Hermiono, cieszę się, że będziemy w jednej drużynie. - powiedział Mike.
- Ja też. - odparłam. No bo co miałam powiedzieć? - Mike, kim jest ta cała Ronnie?
- To ja. - usłyszałam za swoimi plecami.
  Obejrzałam się. Za mną stała drobna brunetka. Miała włosy do pasa i mniej więcej takie same okulary jak Harry. Prawie się nie malowała i zbytnio nie dbała o swój wygląd. Swoją twarz cały czas ukrywała we włosach.
- Cześć, miło mi cię poznać. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
  Niestety całą zabawę przerwał nam Draco Malfoy. Ronnie patrzyła na niego jakby widziała go po raz pierwszy w życiu. Widać, że jej się podobał. I to bardzo.
- To jest nie do pomyślenia. - westchnął. - My się nawet nie tolerujemy.
- No i właśnie dlatego, Malfoy  przydzielili nas do tej samej drużyny. - powiedziałam.
- Mam was znosić przez dwadzieścia cztery godziny? - zapytał blondyn. - Gdzie zazwyczaj popołudniu  spędzacie czas?
- W bibliotece. - odparliśmy chórem.
  Draco nie wyglądał na zadowolonego. Jego mina była bezcenna. Zresztą nie tylko on. Ginny nie mogła znieść towarzystwa Astorii Greengrass, Erniego Macmillana i Terry Boota. Tylko Luna wyglądała na zadowoloną. Trafiła do drużyny z Blaise'em. Trudno się dziwić. Rodziło się między nimi uczucie.
- A ty Malfoy co robisz w wolnym czasie? - zapytałam z ciekawości.
- Latam na miotle, popijam ognistą whisky, całuje naiwne dziewczyny i kłócę się z tobą, Granger. - powiedział Malfoy.
- Może chodźmy na lekcje? - zapytał Mike. - Nie chcę się spóźnić.
  Towarzystwo Ronnie nie było dla mnie uciążliwe. Praktycznie z nią nie rozmawiałam. Mike był typem milczka, który co jakiś czas coś tam powiedział. Tylko Malfoy non stop coś do mnie mówił i się mnie cały czas czepiał.
- Odwal się, Malfoy! - zawołałam.
  Siedzieliśmy na trawie przed szkołą i odrabialiśmy lekcje. Draco cały czas mnie pukał ołówkiem, dotykał moich włosów albo próbował mnie po gilgotać.
- Ależ Granger, nie bądź taka nerwowa, skarbie. - odparł blondyn.
- On cię chyba podrywa, Hermiono. - szepnął Mike. -
- Browers, zamknij się. - powiedział zimno Malfoy. - Nigdy bym nie dotknął szlamy.
- Jak się nie mylę to cały czas ją dotykasz. - odezwała się Ronnie. - Po prostu nie możesz się powstrzymać.
- Ha. - odparłam.
  Draco już nic więcej nie powiedział. Wyglądał na naprawdę bardzo oburzonego. Próbował się skupić na swojej pracy domowej lecz niezbyt  mu się to udawało. Nagle jakby od niechcenia wpadł prosto na mnie. Zrobił to specjalnie! Nie mogłam się nawet poruszyć. Blondyn połozyl się na mnie całym swoim ciałem.
- Ojejku. - westchnęła Ronnie. - Mike, chodź pójdziemy po coś do jedzenia. Zostawmy ich samych.
- Malfoy, co ty wyprawiasz?! - zawołałam swoim bardzo zduszonym głosem.
- Lubię cię denerwować. - odparł Draco
- A ja jestem już tymi wszystkimi kłótniami bardzo zmęczona. - wyznałam. - Daj mi spokój.
- Nie mam zamiaru Granger. Poza tym te usta są tak ponętne, że nie można ich nie pocałować.
  No i zrobił to! No, a ja głupia zamiast go ugryźć to się strasznie rozmarzyłam i zaczęłam go namiętnie całować. I to właśnie na taki pocałunek czekałam. Pełen pasji i namiętności. Nagle przestał, a ja nic tego nie rozumiałam.
- Nienawidzę cię. - wyszeptał blondyn wstał i poszedł w stronę zamku.
  Przeżyłam najwspanialszy dzień swojego życia! Wiem, że jutro Malfoy będzie mną pomiatał i wyzywał mnie jak ma to w zwyczaju robić. Lecz właśnie na taki pocałunek czekałam całe życie. Poczułam, że żaden inny nigdy już nie wzbudzi we mnie takich emocji jak ten. Muszę uważać ze swoimi odczuciami bo jeszcze się w nim zakocham.
  Poszłam do dormitorium aby pogadać z Luną i Ginny. Okazało się, że dziewczyny są w trakcie pakowania.
- Wyprowadzacie się? - zapytałam.
- Zaraz Ronnie tu będzie. - wyjaśniła Luna. - Dzielicie razem dormitorium.
- A wy z kim śpicie?
- Ja z Greengrass. - westchnęła Ginny. - Nawet nie wiecie jaka ona potrafi być denerwująca.
  Bardzo współczułam swojej przyjaciółce. Miała ciężki orzech do zgryzienia. Cieszyłam się, że trafiłam na Ronnie. Miła z niej dziewczyna. Dziwna ale myślę, że coś da się z tym zrobić...

***
Zdjęcia nowych osób dostępne z zakładce Bohaterowie. Pomysł narodził się wczoraj. Jest jeszcze świeży. Bałam się, że  mi ucieknie i go spisałam. Nie wiem czy wam się spodoba tymczasowa likwidacja domów. Mam nadzieję, że tak.  Dziękuję, że komentujecie i że jesteście ze mną. 
Zapraszam do czytania i komentowania. 

Przepraszam za błędy. 
Mia

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 12

14.09.2003r, Co dzisiaj mamy?
  Kurczę, ale zabalowałam. Jak nie ja. Pamiętam wszystko jak przez mgłę. Zdecydowanie za dużo wypiłam. Połączenie whisky i wódki nie wróżyło nic dobrego. Nawet nie wiem co za dzień dzisiaj mamy.
Niedziela. Zauważyłam, że Ginny i Luna także jeszcze śpią. Muszę sprawdzić, która jest dokładnie godzina. 10:30?! Jeszcze nigdy tak długo nie spałam. Szybko wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro no i się przestraszyłam. Wyglądam jak straszydło. Włosy mi sterczą na wszystkie strony, makijaż rozmazany, cienie pod oczami i różne odcienie szminki na policzku. Wzięłam szybko prysznic, związałam włosy i poszłam na spóźnione śniadanie. Okazało się, że w Wielkiej Sali była tylko garstka uczniów i nauczycieli.Odetchnęłam z ulgą. Nie tylko ja, miałam problemy ze wstaniem. Przy stole gryfindoru siedział Harry. Postanowiłam do niego podejść.
- Hej, Harry. - powiedziałam i usiadłam obok niego.
- Ooo, przyszła nasza królowa parkietu. - odparł Potter cały czas się do mnie uśmiechając.
- Słucham?
- Szczerze mówiąc nie znałem cię z tej strony.
- Ale z jakiej? - zapytałam. - Możesz mówić jaśniej?
  Harry znacząco na mnie spojrzał jakby nie wiedział o co mi chodzi.
- Niewiele pamiętam. - powiedziałam nieco ciszej.
- Te włosy naprawdę cię zmieniły. - stwierdził Potter. - No więc tak, tańczyłaś ze wszystkim ślizgonami, Malfoy musiał odpędzać od ciebie tych mniej zaufanych gości, tańczyłaś na stole, przytulałaś się do Draco...
-  Co robiłam?! - zawołałam.
- Przytulałaś się do tchórzofretki. Aż trudno uwierzyć, prawda? Zaniósł cię do pokoju. Herm, ty lepiej więcej już nie pij. - poradził Potter.
- To niemożliwe... - westchnęłam zrezygnowana.
- A jednak. - usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Malfoy.
  Trudno mi było spojrzeć mu w oczy. Harry wyczuwając kłopoty szybko się ulotnił. Zauważyłam, że tym razem Draco jest sam. Bez świty.
- Malfoy, jest mi tak strasznie głupio... - zaczęłam. - Za dużo wypiłam i po prostu poniosło mnie. Z tym przytulaniem i w ogóle. Zaraz powiesz, że ubrudziłam cię szlamem ale tym razem to naprawdę niechcący.
- Granger, daruj sobie. Ja też niewiele pamiętam. Uznajmy, że nic takiego nie miało miejsca. - odparł blondyn.
- Aha, no to wszystko mamy wyjaśnione. - powiedziałam.
  Chciałam odejść ale widziałam, że Malfoy czegoś jeszcze ode mnie chce. Wielka Sama była prawie pusta. Więc mogliśmy ze sobą normalnie porozmawiać.
- Nienawidzę cię, Granger. - wypalił Draco.
  Jakbym tego nie wiedziała...
- I z wzajemnością. - powiedziałam. Byłam już naprawdę bardzo zła.
  Po co mi to mówi?
- Jednak jest coś takiego w tobie co mnie intryguje. - odparł blondyn. - Nie wiem, co się ze mną...
- Dracusiu, tu jesteś! - zawołała Pansy.
   Parkinson od razu podbiegła do Malfoy'a. Namiętnie pocałowała go w usta i spojrzała na mnie złowrogo.
- Dracusiu, co robisz z tą szlamą? - warknęła Pansy.
- Mówię jej jaka jest nic niewarta. - powiedział Draco.
- Pozer. - odparłam i odeszłam.
  Nawet nie potrafił przyznać się, że rozmawia ze szlamą. Podły cham i prostak. Nie dam sobą pomiatać. Może i nie jestem czystej krwi ale potrafię czarować, nauczyciele mnie chwalą i mam przyjaciół którzy mnie nigdy nie zawiodą. On nie ma nikogo. Kiedyś spotka go kara za wszystkie wyrządzone mi krzywdy.

***
  17.09.2003r. środa
  Pamiętniku,
długo nie pisałam ale miałam dużo spraw na głowie. Ciągłe sprawdziany i prace domowe są bardzo wyczerpujące. Nie mam na nic czasu. Zazdroszczę Ginny, która do wszystkiego podchodzi z humorem. Luna ostatnio znika na całe dnie. Mam pewne przypuszczenia. Założę się, że pewien ślizgon macza w tym palcem. Blaise jest bardzo miły, jak na ślizgona oczywiście. Często go widzę w bibliotece. Czasem rozmawiamy. No i on jako jeden z nielicznych nie wstydzi się, że ze mną rozmawia. Po za ty ciągłe siedzenie w bibliotece ma swoje plusy. Nie każdy się tu uczy tylko spotyka się ze swoją połówką, obserwuje obiekt swoich westchnień lub jak ja męczy się z pracą domową. 
  Nagle nadleciał w moją stronę pewien kawałek papieru. A na nim widniało kilka słów w języku chińskim. 

遺憾
我不是故意要傷害你
再次我希望我們能成為朋友
 James

  I jak mam to odczytać? Długo musiał się nad tym nagłowić. Rozejrzałam się wokół i dostrzegłam uśmiechniętego Jamesa. Podeszłam do niego. 
- Jesteś niemożliwy. - odparłam. - Co tutaj pisze? 
- Tak słowa w słowo? 
  Przytaknęłam. 
- Kocham cię i nie mogę żyć bez ciebie, królewno. - powiedział poważnie Lestrange. 
  A ja zaczęłam się wycofywać. Byłam przerażona. To jakiś świr. W odwecie James głośno się roześmiał, a pani Prince zganiła go za głośne zachowanie. 
- Żartowałem. - odparł James. - Tak naprawdę to proszę cię o wybaczenie, przepraszam i mam nadzieję, że  znów będziemy mogli być przyjaciółmi. Chciałem tak oryginalnie abyś choć przez chwilę zwróciła na mnie uwagę. 
  Uroczy chłopak. Może rzeczywiście byłam za ostra. Czasem reaguję bardzo emocjonalnie. 
- James, możesz na mnie liczyć. - odparłam i się do niego łagodnie uśmiechnęłam.
  Miałam nadzieję, że niczego sobie nie będzie wyobrażał. 
- A tak na marginesie, złapano tego kogoś kto cię pobił? - zapytał James. 
- No właśnie nie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nic nie pamiętam. - odparłam. - Cóż, rany szybko się zagoiły, nie ma co wspominać. 
- Podziwiam cię. - odparł James. 
  No jesteś pierwszą osobą, która to powiedziała na głos. Cieszę się, że się z nim pogodziłam. Przynajmniej mam z kim porozmawiać. Lubię się z nim powygłupiać. Ma w sobie magnetyzm, który przyciąga do siebie płeć przeciwną. Dziwny jest. Mam duże powodzenie wśród dziewczyn ale i tak popołudnie spędza samotnie w bibliotece. Ma w sobie tajemnicę. Chyba jestem jakaś przewrażliwiona. W każdym chłopaku szukam czegoś złego. To znak, że za dużo spędzam czasu z Malfoy'em.
   Czas sobie coś przysiąc. Koniec rozmów, kłótni i czegokolwiek z tchórzofretką. Jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało On dla mnie nie istnieje. Ta, Granger. Zawsze sobie to przysięgam, a później co? Dostaję napadów złości i tylko płaczę przez niego...


***
Rozdział wyszedł taki sobie. Nic specjalnie się nie dzieje. Tak w koło macieju. Ale niektóre rozdziały muszą takie być, no nudnawe ;) James odzyskał względy u Herm, ale jak na długo? 
Nie będę się rozpisywać, opinię zostawiam wam. 
Zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA

Przepraszam za błędy. 

Mia





poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 11

13.09.2003r sobota
  Może jestem dziwna ale nie lubię soboty. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie mam nic do nauki, wszystkie zadania domowe już zrobiłam, a spędzanie całego dnia w swoim dormitorium mi się nie uśmiecha. Dzisiaj nawet Ginny nie umówiła się z Harrym. Mam wrażenie, że chyba się pokłócili. Nie lubię jak jest smutna. Trzeba ją jakoś rozweselić. Tylko jak? Była godzina jedenasta, już dawno pod śniadaniu, a Ginny wciąż leżała w łóżku.
- Gin, wstawaj! - zawołałam. - Piękna pogoda, ptaszki ćwierkają, szkoda zmarnować taki wyjątkowy dzień.
- Nigdzie nie idę. - powiedziała panna Weasley i przewróciła się na drugi bok.
- Oj przestań, co się dzieje?
- Nic, nic się nie dzieje. Jestem chora. - oznajmiła Ginny i zaczęła udawać, że kaszle i pociąga nosem.
- Mnie nie oszukasz. - powiedziałam. - Znam cię zbyt dobrze.
- Draco zaprosił mnie na imprezę do ślizgonów, a Harry jest wielce zazdrosny i nie chce mnie puścić...
   Od kiedy Malfoy jest taki miły i zaprasza swoje byłe dziewczyny na imprezy?
- Wiesz, trochę mu się nie dziwię. Malfoy jest twoim byłym chłopakiem, a Harry boi się, że może cię stracić. - próbowałam jej to jakoś wytłumaczyć.
- Tylko, że Harry też jest zaproszony.
  A to niespodzianka. Malfoy musi coś planować. Ale zrobiłam się dociekliwa. Ostatnio wszyscy wokół mnie coś złego kombinują. Może po prostu Draco stara się być miły? Nie, w to w życiu nie uwierzę
- Ooo... - odparłam.
- No właśnie. - powiedziała Ginny. - No, a Potter zrobił mi taką awanturę, że aż podłoga się zatrzęsła od jego krzyku.
  Zdenerwowany Potter. Szczerze mówiąc wkurzonego Harry'ego widziałam tylko dwa razy. Zawsze potrafił się jakoś opanować. Nie chciałabym być w skórze Ginny. To moja przyjaciółka ale uważam, że Harry ma stuprocentową rację. Powinna uszanować jego uczucia, a nie myśleć tylko o sobie. Zostawiłam Ginny samą w dormitorium. Niech przemyśli sobie parę spraw. Nie jest już małą dziewczynką. Sama potrafi dokonać wyboru.
  W drodze do biblioteki spotkałam Jamesa. Chciałam się jakoś ukryć aby mnie nie zobaczył ale niestety się nie udało.
- Witaj, Hermiono. - powiedział Lestrange.
- Cześć. - powiedziałam i chciałam odejść, ale chłopak zdecydowanie złapał mnie za ramię.
- Chciałbym naprawić nasze stosunki dlatego zapraszam cię na dzisiejszą imprezę do naszego dormitorium.
  James nie myśli. Rozumiem, że stara się być miły ale mu to nie wychodzi.
- Ślizgoni mnie zlinczują. Jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytałam.
- Hermiona, ja chciałem...
- Wiem, wiem. Jest ci przykro, masz wyrzuty sumienia... - wyliczałam. - Wiem, że bardzo się starasz ale ślizgoni zdecydowanie nie lubią przebywać w towarzystwie mugolów, rozumiesz? Ja cię ogólnie nie rozumiem.
- Dlaczego?
- Rozmawiasz ze mną, żartujesz, uśmiechasz się do mnie. Po co to wszystko?! Chcesz mi dopiec, upokorzyć? Jeśli tak, to cię przejrzałam.
  Czasem potrafię być bardzo ostra w stosunku do innych. Po prostu dałam upust swoim emocjom. Weszłam jak gdyby nigdy nic do biblioteki. Zauważyłam Zabiniego i Malfoy'a, którzy dziwnie mi się przyglądali. Podeszłam do regału aby znaleźć kilka ciekawych książek, które by jakoś urozmaiciły mój dzień.
- Granger, ale byłaś ostra. - wyszeptał Draco.
- Słucham? - zapytałam.
- Mój kuzyn zapewne teraz płacze w kącie. Jak mogłaś go tak potraktować?
  Blondyn nie wyglądał na wzburzonego. Szczerze mówiąc była bardzo zadowolony.
- Skąd ty...? - urwałam.
- Mam swoje sposoby. - powiedział Draco. - Czemu nie chcesz przyjść na nasza imprezę? Zaprosiliśmy wszystkich, nawet Hufflepuff. Tylko ty jedyna nam odmówiłaś.
  Myślałam, że dzisiejszego dnia nie da się mnie zaskoczyć. A tu proszę...Udam, że nic mnie to nie obchodzi.
- I tak nie przyjdę. - powiedziałam. - Mam inne plany.
- Seks z książkami, hę?
- No wiesz co?! - zawołałam oburzona. - Po prostu, po prostu...
- Nawet twoja przyjaciółeczka Lovegood przyjdzie. Mam wrażenie, że ma słabość do Blaise'a. I zresztą on do niej również - powiedział blondyn.
- Posłuchaj, jak nie chcę to mnie nie zmusisz. - powiedziałam i spojrzałam w jego błękitne oczy. I to był błąd.
 - Jesteś tego absolutnie pewna? - wyszeptał.
  Draco pogłaskał mnie delikatnie po policzku. Spojrzał na moje fioletowe włosy i prychnął ze złością.
- Kiedy to coś zniknie? - zapytał Malfoy i wskazał na moje włosy.
- Farba? Powinna zniknąć za jakiś miesiąc. - odparłam.
  Dlaczego nie podobają mu się moje włosy? Jestem szalona przynajmniej, a nie tak jak on, przez wszystkie lata wygląda tak samo. Tak w ogóle to nigdy nie przejmowałam się jego zdaniem, a teraz co. Zachowuję się jak zakochana małolata.
- I tak wiem, że przyjdziesz. - powiedział Draco i lekko pocałował mnie policzek.
  Poczułam dobrze mi znane motyle w brzuchu. O nie, o kurczę, tylko nie to! Nie mogę czuć tego co czuję! Co ja gadam, Boże uratuj mnie! Aha i nigdzie nie idę. Malfoy niech sobie nie myśli.
  Do dormitorium wróciłam bardzo zamyślona. W środku dziewczyny szykowały się na imprezę.
- Dalej, Herm. Ubieraj się. Wkładaj sukienkę i.... - powiedziała Luna.
- Nigdzie nie idę. - powiedziałam i położyłam się na łóżku.
- Nie wygłupiaj się. Malfoy powiedział, że idziesz. - powiedziała Ginny.
- CO TEN PACAN SOBIE WYOBRAŻA, NIGDZIE NIE IDĘ!!! - wykrzyknęłam.
  Dziewczyna spojrzały na siebie wymownie. Luna poklepała mnie po ramieniu i pogłaskała po głowie.
- Kochana, ubieraj się bo szkoda czasu. - odparła blondynka.
- Okej. - oznajmiłam.
Jeszcze mi Malfoy za to zapłaci.

***
  2 godziny później. 
  W pośpiechu związałam swoje włosy w koka i założyłam legginsy w kolorowe wzory, czarne koturny oraz popielatt top z czarnymi napisami. Może to i nie był idealny strój na imprezę ale ja rzadko wybieram się na jakiekolwiek parapetówki więc to dla mnie nowość. Na szczęście dziewczyny także zdecydowały się na ubiór spodni. No i dobrze. Przynajmniej nie będziemy wyglądać jakbyśmy się starały komuś przypodobać. Gdy dotarłyśmy na imprezę ogromnie się rozczarowałyśmy. Było strasznie drętwo. Może i bywam lekko sztywna ale to jest już przesada
- Hej, śpicie czy co? - zawołała Ginny. -  Tańczymy!
  We trzy starałyśmy się jakoś rozkręcić towarzystwo. 
- Jednak przyszłaś. - powiedział Draco. 
- Zmusiłeś mnie. - odparłam nie patrząc na niego. 
  Blondyn się do mnie znacznie przybliżał. 
- Co ty wyprawiasz? - zawołałam. 
- Staram się wkurzyć mojego kuzyna.
- Moim kosztem? - zapytałam zniesmaczona. 
- Masz na niego duży wpływ, Granger. 
  Mężczyzna objął mnie w talii. 
 - Odczep się ode mnie i wracaj do swojej Cho. - warknęłam wyrywając się z ciasnych objęć Malfoy'a. 
- To była przygoda, jak większość innych. 
- Dlaczego to robisz? - zapytałam. 
- Jeśli nie mogę mieć tego czego pragnę to muszę zadowalać się resztkami. - powiedział tajemniczo blondyn i odszedł. 
  Co miał na myśli? 

&&&



No jestem, jak obiecałam nowy rozdział. Nie wiem jak wyszedł. na pewno jest dłuższy niż pozostałe. Więcej się dzieje. Jest mało opisów, tylko więcej dialogów, muszę nad tym popracować, ale myślę, że nie jest tak źle ;) Co sądzicie? Zapraszam do czytania i komentowania. Ostatnio zauważyłam, że jest mniej komentarzy niż zwykle. Komentujcie, to daje mi dużo powera do pisania. 
To do następnego. 
Przepraszam za błędy

Mia



poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 10

 10.09.2003r , środa
  W końcu pozwolili mi wrócić na lekcje. Mam masę zaległości. Cały czas siedzę z nosem w książkach. Moje fioletowe włosy przyciągają uwagę. Najczęściej noszę koka aby nie rzucać się w oczy. Kilka razy wpadłam na Jamesa. Odniosłam wrażenie, że ma do mnie jakieś pretensje. Co ja mu takiego zrobiłam? Poza tym Ginny i Harry spędzają całe dnie razem. Czasem słychać jęki z pokoju Harry'ego. Mają wolne dwa łóżka. Ron jeszcze nie wrócił. Tęsknie za nim. Zauważyłam, że Draco źle znosił zdradę Ginny. W końcu go upokorzyła. Zraniła jego męskie ego. Mężczyźni tego nie lubią...
   Wyszłam ostatnia z biblioteki. W ręce miałam cztery grube książki. Usłyszałam śmiech. Ustałam i zaczęłam się z uwagą przysłuchiwać.
- Draco, przestań! - zawołała jakaś dziewczyna cały czas się śmiejąc.
- Chodź, maleńka... - śpiewał blondyn.
  Obydwoje byli pijani. Cóż nawet ten palant ma z kim spędzać wieczory. Wróciłam do swojego dormitorium. Byłam w nieciekawym nastroju. No ale ktoś był w jeszcze gorszym. Luna siedziała na łóżku i płakała.
- Luna, co się dzieje? - zapytałam zaniepokojona.
- Mój tata... - zaczęła blondynka - Nie żyje.
  Doskonale ja rozumiem. Moi rodzice zginęli kilka miesięcy temu. Wciąż nie mogę się z tym uporać. Mocno objęłam przyjaciółkę. Zwłaszcza teraz potrzebowała dużo mojego wsparcia. Siedziałam z nią dopóki nie zasnęła. Byłam zmęczona. Zauważyłam, że Ginny wciąż nie było w pokoju. Ostatnio coraz bardziej mnie denerwowała. Kochałam ją jak siostrę ale jej postępowanie wcale mi się nie podobało.

12.09.2003r, piątek
  Moje życie jest strasznie nudne. Chciałam jakoś swoimi fioletowymi włosami zwrócić na siebie uwagę. Udało mi się to ale tylko na krótką chwilę. Teraz znów ludzie postrzegają mnie jako wredną kujonicę i przyjaciółkę Harry'ego Pottera. Nikt nie dostrzegł jak bardzo się zmieniłam. Dzisiejszego wieczoru postanowiłam wybrać się do Hogsmeade. Towarzyszyła mi Lyba. Była nieobecna. Chciałam ją jakoś rozruszać. Poszłyśmy do pubu pod Trzema Miotłami. Zamówiliśmy kremowe piwo. Luna była milcząca, a ja nie wiedziałam jak zagaić rozmowę.
- Jak się czujesz? - zapytałam niepewnie.
- Możesz mnie o to nie pytać? - warknęła dobitnie blondynka.
  Potakująco pokręciłam głową.
 Do pubu weszli głośni ślizgoni. Miałam nadzieję, że nas nie zauważą. Wśród nich był także James. Ostatnio zachowywał się naprawdę dziwnie. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Cześć Hermiono. - powiedział szybko James i już go nie było.
- A temu co? - zapytała Luna. - Myślałam, że wy...
- Też myślałam. - odparłam.
- Randka się nie udała?
- Jaka randka? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Nie pamiętasz?
- Nie...
- Ty i James byliście umówieni na wspólny wypad do Hogsmead. - wyjaśniła Luna. - Pewnie dlatego jest na ciebie takie cięty. Nie poszłaś.
- Ale ja zostałam pobita. Moja pamięć uległa rozkładowi. Nic nie pamiętam. - odparłam.
  Rzeczywiście coś zaczęło mi świtać. Tak się cieszyłam, że się z nim spotkam. Miałam wielkie nadzieje ale nic z tego nie wyszło bo ktoś mnie pobił. I zapewne dlatego puścił na mnie focha . Luna wyrwała mnie z dziwnych rozmyślań opowiadając ciekawe anegdotki na temat jej ojca. Tęsknota to uczucie wciąż dla mnie nieznane. Zawsze uciekam, udaje, nie potrafię powiedzieć "tęsknię" "kocham". Nie jestem tą Hermioną sprzed paru lat. Do pubu weszły nasze trzy szkolne piękności Pansy, Astoria i Scarlett. Usiadły przy stole wraz z ślizgonami. Cały czas wpatrywały się we mnie jak w obrazek. Nie wiedziałam o co im chodzi. Najbardziej zastanawiało mnie gdzie jest Draco.
  Wywołałam wilka z lasu. Piętnaście minut później do pubu wszedł Draco wraz ze swoją nową dziewczyną, Cho Chang. Myślałam, że ma lepszy gust. Cho nas zdradziła. Całowała się z Harrym w piątej klasie, a później okazała się zwykłą zdrajczynią.
- Oho, nowa zdobycz Draco Malfoy'a. - powiedziała Luna.
- I tak ją rzuci po dwóch dniach. - odparłam.
- No jasne. On nie lubi brunetek. Woli szatynki. - oznajmiła blondynka
- Skąd wiesz? - zapytałam zaintrygowana.
- Ty jesteś szatynką. - powiedziała Luna. - On cię lubi
- Chyba żartujesz, pfff ...- prychnęłam i nie mogłam powstrzymać się aby nie parsknąć śmiechem.
  Luna wybuchnęła głośnym śmiechem. Wszyscy wokół zaczęli się na nas patrzyć jak na wariatki. No, a my? Miałyśmy to wszystko głębokim poważaniu.
- Idiotki.  - prychnęła z wyższością Cho.
- Coś ty powiedziała? - zapytałam.
- Jesteś idiotką, Granger. - powiedziała Scarlett.
  Najpierw spojrzałam na Cho, a później na Scarlett. Wredne flądry. Bez słowa ja i Luna wyszłyśmy z pubu. No, a później ponownie zaczęłyśmy się śmiać. Za nami pobiegł James. Jednym słowem ciepła klucha. Nic nie powiedział i nawet nie zwrócił uwagi tym pindom. Po prostu nic.
- Hermiona, zaczekaj. - wołał Lestrange.
  Postanowiłam, że jednak nie będę taka chamska jak on i się zatrzymam.
- Czego chcesz? - zapytałam.
- Hermiona, bo ostatnio między nami coś się popsuło. Nie przyszłaś na wcześniej umówione spotkanie...
- Ktoś mnie pobił. Byłam nieprzytomna. Jak miałam przyjść?!
- Hermiona, ja...
  Był smutny, może rzeczywiście trochę przesadzam.
- Przepraszam. - wydusił James. - Jestem palantem.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę. - powiedziałam.
- Może zaczniemy od nowa? - zaproponował.
- Nie. - powiedziałam. - Jeśli chcesz zdobyć moje zaufanie musisz się jakoś postarać.




***
Ta dam! Jesteście w szoku? Ja tym bardziej. Nie planowałam nic dodawać. Rozdział taki sobie. 
Zapraszam do czytania i komentowania. 

Mia

środa, 2 października 2013

Rozdział 9

Nie mam pojęcia jaki jest dzień, miesiąc i rok...
No i gdzie ja jestem?
Powoli otworzyłam oczy. Obok mnie siedziała... Ginny?! Tylko co ona tutaj robiła? Przecież wyjechała. Postanowiłam, że ją obudzę. Może ona mi powie o co w tym wszystkim chodzi. Lekko trąciłam jej ramię. Dziewczyna omal nie spadła z krzesła.
- Herm, obudziłaś się... - powiedziała zaspana Ginny.
- Gin, co ty tutaj robisz? - zapytałam.
- Z Ronem jest coraz lepiej dlatego postanowiłam wrócić do szkoły. - wyjaśniła ruda.
- No, a co Ja tutaj robię?
- Ty mi powiedz. Gdy cię znalazłam leżałaś nieprzytomna na trawie. Masz pełno obrażeń. Na szczęście nic poważnego ci się nie stało. Pamiętasz coś?
- Nieee... - powiedziałam powoli.
  Próbowałam sobie coś przypomnieć. Cokolwiek. Niestety cały czas czułam pulsujący ból w mojej głowie.
- Nie wiem, ciężko mi się na czymkolwiek skupić. - odparłam.
- Odpocznij, na pewno jesteś bardzo zmęczona. - powiedziała Ginny.
- Fajnie, że wróciłaś, Gin. - odparłam.
- Też się ciesze no, a poza tym z tym nowym kolorkiem jest ci naprawdę do twarzy.
  Jej słowa były dla mnie naprawdę odległe. Byłam naprawdę bardzo senna. Naprawdę nie rozumiałam co się wokół mnie dzieje. Ktoś się do mnie zbliżał. Miał blond włosy, niebieskie oczy i lekko się do mnie uśmiechał. Twarz miał zamazaną dlatego nie potrafiłam rozpoznać kim był tajemniczy nieznajomy.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Twoim największym utrapieniem, Granger. - powiedział mężczyzna.
 Jego głos był bardzo aksamitny. Co chwila się do mnie uśmiechał. Przypominał mi Jamesa. Lecz uśmiech nieznajomego był bardziej tajemniczy. Miał w sobie coś co mnie do niego przyciągało.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam ponownie.
- Ponieważ chcę mieć cię blisko...
  Obraz się rozmył. Próbowałam złapać nieznajomego. Bałam się, że to był tylko sen, który niestety już się skończył. Obudziłam się w środku nocy. Nawet nie wiedziałam, który jest dzień tygodnia. Czułam się bardzo skołowana. Zapewne wyglądałam okropnie. Byłam spocona, śmierdząca, a moje włosy jak zwykle wołały o pomstę do nieba. Była druga w nocy gdy postanowiłam wziąć prysznic. Nie chciałam obudzić dziewczyn w dormitorium dlatego poszłam na krótki spacer po Hogwarcie. Nagle usłyszałam jakieś głosy dochodzące ze schowka na miotły.
- O Boże, Harry! - usłyszałam.
  To był głos Ginny.
- Tak!
  No cóż, wolałam tego nie komentować. Wiadomo czym byli zajęci. Nie chciałam im przeszkadzać. Poszłam dalej. Widać nie tylko ja cierpię na bezsenność. Na schodach siedział nasz arystokrata Draco Malfoy. Wyglądał na bardzo zamyślonego. Chciałam go jakoś ominąć ale niestety nie udało mi się to.
- Granger, co ty tutaj robisz?! - zawołał rozzłoszczony Malfoy.
- Tak sobie spaceruję... - odparłam.
  Byłam zaskoczona jego agresją.
- Ostatnio jak spacerowałaś to omal ktoś cię nie zabił. - warknął blondyn. - Wracaj do skrzydła szpitalnego!
- Nie rozkazuj mi. Sama zadecyduję co jest dla mnie dobre.
- Nic z tego. - powiedział Draco i pociągnął mnie za rękaw szlafroka.
  Próbowałam się jakoś wyrwać ale Malfoy był zbyt silny. Tak wyglądają zazwyczaj nasze rozmowy.
- Malfoy, puść mnie. - syknęłam.
- Aleś ty upierdliwa... - westchnął blondyn.
  Puścił mnie ale nie zamierzał mi odpuścić. Powoli szliśmy wspólnie do skrzydła szpitalnego. Ani ja, ani on nie zamierzaliśmy ze sobą rozmawiać.
- Czy ty i Ginny...? - postanowiłam jakoś zagaić rozmowę.
- Rozstaliśmy się. - warknął Draco. - Twoja wspaniała przyjaciółeczka to dziwka. Puszcza się na lewo i prawo.
- Nie mów tak o niej. - powiedziałam.
  W jednym miał rację. Ginny nie potrafiła być mu wierna bo wciąż kochała Pottera. Zachowała się jak rozpuszczona małolata. To na pewno.
- Dla niej zawsze był tylko Harry... - próbowałam tłumaczyć.
- To jej nie usprawiedliwia.
- Przecież jej nie kochałeś. - powiedziałam.
- No nie, ale upokorzyła mnie, zrobiła ze mnie rogacza, znowu przegrałem z wybrańcem.
- Draco...
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział sucho Malfoy. - Dobranoc, Granger.
- Dobranoc.
 Malfoy wciąż mnie zadziwiał. Może nie jest taki zły jak wszyscy myślą?


***
No i jest. Nie jestem dumna z tego rozdziału. Jest nudny. Nic się nie wyjaśnia, taki rozdział przejściowy. Jestem chora i trudno mi jest cokolwiek dobrego napisać ;) Nowy rozdział na moim drugim blogu w piątek lub w sobotę. Mam nadzieję, że poczekacie. Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błędy. 

Mia